Następny dzień był najokropniejszym dniem w St. John’s jaki
kiedykolwiek widziałam. Mianowicie chodzi mi o pogodę. Było zimno, a wiatr nie
dawał o sobie zapomnieć ani na chwilę. Po niebie płynęły ciemne, kłębiaste
chmury, które zwiastowały, że na pewno dzisiaj będzie padać. Było tak zimno, że niektórzy założyli nawet czapki i szaliki. Było naprawdę okropnie i
nijak nie pomagało mi to w sprawieniu by moje myśli były chodź trochę radosne.
Pogoda od zawsze miała na mój nastrój ogromny wpływ i widząc na zewnątrz wiatr,
mgłę i ciemne chmury po prostu nie mogłam myśleć pozytywnie.
Czas w szkole minął mi dość szybko i nim się zorientowałam
zadzwonił dzwonek zwiastując koniec ostatniej lekcji, a ja chyba pierwszy raz w
życiu wcale się z tego nie cieszyłam.
Koniec zajęć oznaczał powrót do domu, cisze, własny pokój i
głowę pełną zmartwień, a ja chciałam za wszelką cenę tego uniknąć. Chciałam
wierzyć, że będzie dobrze, że to wszystko się jakoś ułoży.
-Hej Buena- Stella zatrzymała mnie tuż przy samym wyjściu-
Obiecałaś mi, że kiedyś wyskoczymy razem na jakąś imprezę, pamiętasz? A z tego
co wiem odkąd się poznałyśmy nie byłyśmy na ani jednej, więc trzeba to jak
najszybciej nadrobić- powiedziała, a na jej twarzy pojawił się wielki,
promienny uśmiech w którym dało się też zobaczyć podekscytowanie
Jakim cudem przy tak beznadziejnej pogodzie, kiedy wszyscy
ludzie chodzili z posępnymi minami chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoich
ciepłych miłych, domach tej dziewczynie udawało się zachować tak dobry nastrój?
Jej drugie imię powinno brzmieć „wiecznie uśmiechnięta”.
-To co… dzisiaj?- spytała, poprawiając swoją fioletową torbę
na ramieniu
-Nie tylko nie dzisiaj- jęknęłam- Zapowiedzieli nam na jutro
dwa sprawdziany, a po za tym…
Stella wbiła wzrok w swoje paznokcie jakby nagle stały się
dla niej bardzo interesujące. Zawsze tak robiła, gdy chciała mi oznajmić, że
nie ma zamiaru słuchać mojego nudnego gadania.
-Jesteś okropna- stwierdziłam i szturchnęłam ją w ramię
-Być może- słodko się zaśmiała-Ale proszę cię. Naprawdę nie
pożałujesz. Będziemy się świetnie bawić. Proszę- powtórzyła wbijając we mnie
swój błagalny wzrok
Przystąpiłam z nogi na nogę i zakłopotana podrapałam się po
głowię.
Rzeczywiście obiecałam jej to i było mi cholernie głupio, że
cały czas ją zbywam. Pójdę z nią na tą imprezę, ale na pewno nie dzisiaj.
-Stella, naprawdę bardzo, bardzo, bardzo cię przepraszam,
ale dzisiaj nie mam na nic ochoty. Jedyne o czym marzę to ciepły kocyk, herbata
i telewizja.
Skrzywiła się pokazując mi swoje rozczarowanie.
- No cóż dobrze, ale wiesz, że i tak się od tego nie
wykręcisz?
Zaśmiałam się.
-Doskonale o tym wiem
-Pomyślałam, że dzisiaj będzie dobry dzień, bo cały czas
jesteś smutna. Myślałam, że przydałoby ci się trochę się wyluzować.
-Dziękuje, że o mnie pomyślałaś
-Nie ma za co. Po prostu się uśmiechnij. Na pewno dzisiaj
wydarzy się coś dobrego.
Ledwo skończyła mówić te słowa, a ja poczułam jak ktoś
kładzie rękę na moim ramieniu, a potem pojawia się tuż naprzeciwko mnie.
Jak się okazało był to Trey. Jak to mówiła Stella „jeden z
najprzystojniejszych chłopaków w szkole”.
Dlatego jak tylko się przy nas pojawił moja przyjaciółka zaczęła
poprawiać swoje już i tak idealnie ułożone blond loki, po czym uśmiechnęła się
do niego tym uśmiechem, którego zawsze używała by zdobyć jakiegoś faceta.
-Hej Buena- odezwał się do mnie, zadziwiając mnie tym, że
zna moje imię
-Hej- odpowiedziałam starając się brzmieć jak najbardziej
naturalnie i nie dać po sobie poznać, że ciekawość po co do mnie zagadał
zżerała mnie od środka
-Też skończyłem już lekcję, więc może wyjdziemy razem?-
spytał, a w jego błękitnych oczach dostrzegłam błysk
Odpłynęłam na chwilę, stojąc i po prostu wpatrując się w
niego.
Dopiero głos Stelli sprowadził mnie na ziemię.
-Jasne, Buena chętnie z tobą pójdzie, prawda?- spojrzała na
mnie wzrokiem mówiącym, że jak tylko odmówię to mogę się pożegnać z życiem
-Prawda- westchnęłam
Nie to, że nie było to miłe, że taki przystojny chłopak
podszedł do mnie i zagadał. Po prostu w dzisiejszym dniu ja na wszystko
reagowałam negatywnie.
Trey zaczął iść w stronę wyjścia, a Stella zatrzymała mnie
jeszcze na sekundę szepcząc „A nie mówiłam” i „Potem mi podziękujesz”, po czym
uśmiechnęła się i pomachała mi na pożegnanie, a ja odwzajemniłam ten gest, po
czym udałam się za Trey’em w stronę wyjścia.
Staliśmy przed szkołą i rozmawialiśmy o najróżniejszych
rzeczach. Trey był naprawdę bardzo przystojny i w szkole leciały na niego
wszystkie laski, więc stereotypowo można by pomyśleć, że bardzo mu się to
podoba, że może każdą z nich mieć i zabawiać się z nimi jak tylko chce, ale on
był inny.
Był naprawdę cholernie miły, uroczy i zabawny, a mi
rozmawiało mi się z nim tak dobrze, że nagle zapomniałam o tej złej pogodzie i
wszystkich przygnębiających mnie dzisiaj rzeczach.
-Był dzwonek i ludzie wychodzą ze szkoły.- zgarnęłam kosmyk
włosów za ucho
-I co z tego?- posłał mi delikatny uśmiech
-To oznacza, że skończyła się lekcja, a to z kolei oznacza,
że stoimy tu już godzinę.
Oboje się zaśmialiśmy, a potem na chwilę wbiliśmy wzrok w
ziemię, a podnosząc nasze głowy znów do góry nasze spojrzenia się spotkały.
-Szkoda, że nie mamy parasolki- powiedział- Za chwilę na pewno
będzie padać.
Uniosłam głowę w górę, a chmur było jeszcze więcej niż rano
i były one jeszcze ciemniejsze.
-Tak, szkoda. Chociaż jedna parasolka i tak nie
wystarczyłaby dla nas obojga.
-Jasne, że by starczyła- uśmiechnął i przysunął się do mnie-
Musielibyśmy być po prostu blisko. O tak- powiedział, po czym objął mnie w
talii i powoli przyciągnął do siebie
Mój wzrok utkwił w jego oczach.
-Tak, masz rację- starałam się by głos mi nie zadrżał i by
Trey nie dowiedział się jak bardzo byłam teraz zestresowana- Gdybyśmy byli tak-
ciężko przełknęłam ślinę- Na pewno by starczyła.
Moje policzki były gorące. Uśmiechnęłam się nieśmiało i
wbiłam wzrok w podłogę, gdy nagle poczułam jak Trey się odsuwa.
-Co do cholery…-usłyszałam jego głos, a gdy ponownie
spojrzałam przed siebie zobaczyłam jak leży na ziemi, a nad nim stoi nie kto
inny jak Justin
Na głowię miał kaptur do tego okulary przeciwsłoneczne co
wyglądało zabawnie biorąc pod uwagę dzisiejszą pogodę, ale wiem co chciał tym
uzyskać albo raczej nie chciał. Nie chciał by ktokolwiek zobaczył jego siniaki
i pobijaną twarz.
-Justin!- pisnęłam po czym szybko zakryłam usta dłonią
widząc jak z nosa Trey’a leci krew.
Wszyscy ludzie jak na rozkaz zatrzymali się i wbili wzrok w
naszą trójkę, a między nimi były słyszalne szepty.
-Posłuchaj mnie śmieciu- Justin nachylił się nad nim-
Jeszcze raz położysz łapy na mojej dziewczynie, a zapewniam cię, że tego
pożałujesz- jego głos był stanowczy i przepełniony nienawiścią
Wstał, ale tylko na chwilę po to by z całej siły kopnąć
chłopaka w żebra, a potem znów przykucnął obok niego wsłuchując się przez
chwilę w jego jęki spowodowane bólem.
-Zrozumiałeś?- warknął
Trey tylko twierdząco pokiwał głową.
Justin uśmiechnął się, wstał i gdy każdy myślał, że to już
koniec on ponownie kopnął Treya w klatę piersiową tak, że chłopak zgiął się w
pół i miał problem ze złapaniem oddechu.
W jednej chwili z nieba lunął deszcz, a po jakiś 5 sekundach
byłam już totalnie przemoczona. Ludzie rozbiegli się we wszystkie strony
szukając schronienia.
Chciałam się schylić i jak najszybciej pomóc Trey’owi. Nie
mogłam go tak po prostu zostawić. To wyglądało naprawdę poważnie i on
natychmiast potrzebował pomocy.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek.
Odwróciłam się w jego stronę i miałam cholerną ochotę z
całej siły uderzyć go w twarz.
-Do samochodu- jego ostry i stanowczy ton głosu mnie
przeraził
-Puść mnie!- wrzasnęłam patrząc mu prosto w oczy lodowatym
spojrzeniem
Moje słowa przeszły obok niego nie zauważone. Kompletnie
mnie zignorował.
Już po chwili poczułam szarpnięcie i pieczenie w nadgarstku.
Spojrzałam w stronę Trey’a, który nadal leżał na ziemi jęcząc
i zwijając się z bólu.
-Pozwól mi chociaż mu pomóc- powiedziałam zmieniając swój
ton głosu na błagalny, ale on nadal był niewzruszony
Po prostu szedł ciągnąc mnie za sobą, kompletnie nie
zwracając uwagi na to czy coś mnie boli i czy wszystko ze mną w porządku.
-Masz więcej się do niego nie zbliżać- rozkazał nawet się do
mnie nie odwracając
Każde słowo, które wypowiadał do mnie tym tonem wbijało w
moje serce ostrze sprawiające, że czułam ból tak wielki jak jeszcze nigdy.
Nie mogłam dłużej wytrzymać. Nigdy w życiu nie czułam się
tak bezsilna.
W jednej chwili z moich oczu popłynęły łzy, które i tak
mieszając się z deszczem były niewidoczne.
Chciałam z nim porozmawiać. Chciałam po prostu żeby wszystko
było dobrze, a on jak zwykle wszystko schrzanił. Prawda jest taka, że zawsze to
robi. Zawsze kiedy ja chce mu dać kolejną szansę on robi coś co przekonuje
mnie, że jednak nie powinnam.
Gdy nareszcie dotarliśmy do jego samochodu nie zwrócił uwagi
na to, że jestem zapłakana, cała przemoczona i zmarznięta, po prostu otworzył
mi drzwi i kazał wsiąść do środka.
Stałam tak przez jakieś 5 minut i wpatrywałam się w jego
twarz na której panowała złość, nienawiść i coś jeszcze czego kompletnie nie
potrafiłam nazwać.
Mogłabym mu się wyrwać. Mogłabym zadzwonić do rodziców, żeby
przyjechali po mnie cokolwiek, ale szczerze… coś w środku mówiło mi, że jeśli
to zrobię to stracę go na zawsze.
Coś w mojej głowię krzyczało, że jeśli teraz odwrócę się i
pójdę to będzie definitywnie koniec.
Nie chciałam go stracić. Mimo, że był taki jaki był kochałam
go. Kochałam go jak jeszcze nigdy nikogo.
Z moich oczu ponownie zaczął lecieć wodospad łez.
-Nienawidzę cię- powiedziałam łamiącym się głosem patrząc mu
prosto w oczy, po czym nie czekając na jego reakcję wsiadłam do samochodu
Czy ten dzień może być jeszcze gorszy?
Odkąd tylko odjechaliśmy spod szkoły droga mijała w zupełnej
ciszy.
Justin jechał szybko, ale uważnie. Skupiał się tylko i
wyłącznie na drodze ani na chwilę nie racząc obdarować mnie swoim spojrzeniem.
Chris powiedział żebym w miarę możliwości starała rozmawiać
się z nim na spokojnie co w tej sytuacji wydawało mi się absurdalne, ale jednak
postanowiłam spróbować.
Na poważne rozmowy będzie czas później.
Wzięłam głęboki wdech.
-Więc… co to jest?- spytałam patrząc w lusterko i po raz
kolejny na tylnym siedzeniu zauważając jakiś karton
Był prostokątny i dość spory, biały owinięty fioletową
wstążką, a na samej górze widniała wielka kokarda.
-Spodziewałem się raczej czegoś w stylu „Jesteś dupkiem”
albo „Naprawdę cię nienawidzę”- jego lekko zachrypnięty głos wypełnił cały
samochód
Nie brzmiał już tak przerażająco jak wcześniej, ale nadal
dało się w nim wyczuć coś zimnego i nieprzyjemnego.
-Jesteś zawiedziony, że się z tobą nie kłócę?- wpatrywałam
się w niego
-Raczej zaskoczony
Oblizałam wargi i obróciłam się do tyłu by móc lepiej przyjrzeć
się temu co tak bardzo mnie zaciekawiło.
-Więc powiesz mi co to jest?- spytałam ponownie nie dając za
wygraną
-Miał być prezent- mówił spokojnie nie zwracając na mnie
nawet najmniejszej uwagi co powoli stawało się dla mnie strasznie denerwujące
-Dla kogo?- dopytywałam dalej
-Udajesz czy naprawdę nie wiesz?- westchnął jakby trochę
zirytowany
-Nie wiem. Skąd mam do jasnej cholery wiedzieć skoro nic mi
nie mówisz!- wrzasnęłam i od razu pożałowałam, że podniosłam głos
Przecież miałam rozmawiać z nim spokojnie.
Oparłam głowę o zagłówek fotela i próbowałam się uspokoić.
Dlaczego tak trudno było mi dzisiaj z nim rozmawiać?
-Skarbie dla kogo niby miałbym kupować prezent? Dla Chrisa,
a może dla Chaza?- byłam zdziwiona spokojnym i opanowanym tonem jego głosu-
Chyba to oczywiste, że miał być dla ciebie.
-Dlaczego mówisz „miał być”? Już nie jest?
Podrapał się po karku i dosłownie na sekundę spojrzał na
mnie chcąc chyba zobaczyć jakie emocje panują na mojej twarzy.
-Teraz wydaje mi się bardzo… dziecinny. Głupi wręcz. Pewnie
nie spodobał by ci się.
-Nie dowiesz się jeśli mi go nie dasz.
Powoli uniosłam swoją dłoń i położyłam ją na jego. Serce
dosłownie podeszło mi do gardła bojąc się co on zrobi. Odrzuci mnie, a może będzie
obojętny?
Kiedy poczułam jak splata nasze palce odetchnęłam z ulgą i
nie mogłam się powstrzymać, żeby się nie uśmiechnąć.
-Więc jeśli chce to mogę go wziąć?- spytałam podekscytowana
jak małe dziecko, które jakby co najmniej zaraz miało dostać największego
lizaka na świecie
-Jasne. To dla ciebie.- powiedział, po czym przeniósł na
mnie swój wzrok tym razem na dłuższą chwilę
Nie uśmiechnął się ani nic, ale w jego oczach było widać
radość.
Uniósł nasze splecione dłonie w górę po czym zbliżył moją
dłoń do swojej twarzy i lekko musnął ją swoimi ustami, sprawiając tym samym, że
po całym moim ciele rozlała się fala gorąca.
Jak się okazało celem naszej podróży był jego dom.
Gdy tylko się zatrzymaliśmy pierwsze co zrobiłam to
wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam do mamy aby poinformować, że wrócę później i
uniknąć tym samym kolejnych nudnych rozmów o zaufaniu i tym podobnych rzeczach.
Justin wysiadł z samochodu i obszedł go, po czym znalazł się
przy moich drzwiach i otworzył je.
Rzuciłam mu krótkie „Dziękuje” i szybko wyskoczyłam z auta
otwierając tylne drzwi. Wzięłam mój prezent, a Justin otworzył mi drzwi do
domu. Wniosłam go do środka i postawiłam na kanapie w salonie. Przyglądałam mu
się coraz bardziej nie mogąc się doczekać aby już go otworzyć i nareszcie
dowiedzieć się co jest w środku.
-Będziesz rozczarowana- powiedział wchodząc do domu i lekko
trzaskając drzwiami
-Dlaczego?- spytałam, a w moim głosie dało się wyczuć nutkę
smutku
-Ponieważ, to naprawdę nic takiego.- nagle pojawił się tuż
obok mnie- Coraz bardziej zaczynam jednak sądzić, że nie powinienem ci tego
dawać.
-Przestań. Nie ważne co to, ważne, że od ciebie. Już samo
to, że coś mi kupiłeś jest dla mnie bardzo miłe i dziękuje ci za to-
pocałowałam go w policzek
Atmosfera między nami zaczynała być coraz mniej napięta.
-O mój boże- prawie, że krzyknęłam kiedy dopiero teraz
rozejrzałam się po jego domu- Co to jest?- spytałam przerażona
Nie wiem jak wcześniej mogłam tego nie zauważyć. Wszędzie,
dosłownie wszędzie walały się jakieś papiery, opakowania po najróżniejszych
ciastkach i chipsach oraz butelki po coli i piwie.
-Impreza?- spytałam, kiedy Justin nagle gdzieś zniknął-
Trzeba tu posprzątać- dodałam nie słysząc jego odpowiedzi
Zaczęłam zbierać śmieci, które leżały na podłodze.
-Zostaw to- powiedział ponownie wchodząc do salonu, a w obu
rękach trzymając szklanki z sokiem- Chris przyjdzie to posprząta- stwierdził
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-A od kiedy to Chris jest twoją sprzątaczką?
-A od kiedy ty nią jesteś?
Poszłam do kuchni i wyrzuciłam papiery, które zebrałam do
kosza.
-Wiesz, nie podoba mi się to jak traktujesz Chrisa-
powiedziałam kiedy wróciłam do pomieszczenia w którym znajdował się Justina, właśnie włączył TV i rozsiadł się na kanapie o mało strącając mój prezent-
To twój przyjaciel, a nie sługa.
Nic nie powiedział. Napił się soku i ponownie przeniósł
wzrok na telewizor.
Co się z nim dzisiaj do jasnej cholery działo?
-Wiesz, że musimy porozmawiać- powiedziałam podchodząc do
niego
Zestawiłam mój prezent na podłogę tak by mieć miejsce obok
Justina.
Wzięłam pilota i ściszyłam telewizor, po czym usiadłam na
kanapie.
-Więc co się dzieję?- spytałam spokojnie
-Nic, a co ma się dziać?
Masz szczęście Bieber, że jestem cierpliwa, bo jakbym nie
była zginął byś tego dnia już jakieś 172616721 razy.
-Dlaczego taki jesteś? Taki dziwny? Taki niemiły,
zdenerwowany?
Westchnął ciężko.
-Przyszłaś do mnie wczoraj czego wcale nie chciałem. Nie
chciałem, żebyś widziała mnie w takim stanie i żebyś się denerwowała lub
martwiła czy coś. Wkurzyłem się i jeszcze do tego ta akcja dzisiaj. Czemu
dosłownie byłaś przylepiona do tego dupka? Kimkolwiek był powinien wiedzieć, że
jesteś moją dziewczyną i że powinien trzymać swoje łapy z dala od ciebie.
Już po raz drugi dzisiaj nazwał mnie „swoją dziewczyną” i
jak i za pierwszy tak i za drugim razem, gdy usłyszałam to z jego ust po moim
ciele przeszły przyjemne dreszcze.
-Przepraszam, wiem nie powinnam, ale on jest tylko kolegą ze
szkoły. Nikim więcej- wpatrywał się we mnie, a ja uniosłam głowę i nasze
spojrzenia się spotkały- Wierzysz mi?
Patrzył na mnie przez chwilę, po czym chyba pierwszy raz
dzisiaj uśmiechnął się.
-Wierzę- to jedno słowo sprawiło, że ja też się uśmiechnęłam
i że nagle wszystkie moje zmartwienia odpłynęły, gdzieś daleko
W jednej chwili znalazłam się w jego ramionach. Obejmował
mnie tak silne, a zarazem tak delikatnie jakby bał się, że zaraz rozpłynę się w
powietrzu.
-Nie rób tego nigdy więcej. Nie krzycz na mnie i nie odpychaj
mnie od siebie. Jestem twoją dziewczyną- teraz to ja podkreśliłam te słowa- I
chce cię widzieć zawsze, nie ważne w jakim będziesz stanie.
-Wiem, przepraszam. Przepraszam, że na ciebie krzyczałem i
za to co zrobiłem dzisiaj też przepraszam. Po prostu jesteś tylko moja, okej.
Nie mam zamiaru z nikim się tobą dzielić. Jesteś moja- powtórzył, a już po
chwili jego wargi znalazły się na moich
Ujął moją twarz w dłonie i pogłębił pocałunek. Wplotłam
palce w jego miękkie włosy, czując, że moje serce jak zwykle bije nienormalnie
szybko.
To był nasz moment. Nasza chwila. Nasza idealna chwila.
-Zaczekaj- powiedziałam nagle lekko go od siebie odpychając-
Prezent!- krzyknęłam podekscytowana
-No tak… prezent- wzniósł oczy ku górze
Przyciągnęłam karton bliżej siebie i jednym szybkim ruchem
odwiązałam wielką kokardę, po czym otworzyłam go.
-O mój boże- uśmiechnęłam się szeroko widząc co jest w
środku- To miś- powiedziałam zachwycona i uradowana zaklaskałam w dłonie
*Justin
To był jeden z najlepszych widoków na świecie. Buena
zachowywała się w tym momencie jak mała dziewczynka co było urocze. Gdy w końcu
dowiedziała się czym jest jej prezent w jej oczach dostrzegłem miliony wesoło
tańczących iskierek. Na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech i nie potrzebowałem
niczego więcej. To oznaczało dla mnie wszystko. Jej uśmiech był dla mnie
wszystkim.
*Buena
Siedziałam na kanapie i ani na sekundę nie puszczałam mojego
misia. Był ogromny i cholernie mięciutki. Idealny właśnie w taką pogodę jak
dziś, żeby po prostu usiąść i wtulić się w niego.
Z jednej strony było
to naprawdę mega słodkie ze strony Justina, a z drugiej cholernie zabawne.
No, bo spójrzcie… taki ktoś jak Justina, który robi tyle
złych rzeczy, którego nie raz widziałam z bronią w ręku, który sprzedaje
narkotyki kupił swojej dziewczynie misia? Nigdy w życiu nie spodziewałabym się
tego po nim, ale to było właśnie fajne. Naprawdę
miło mnie tym zaskoczył.
-Hej, kupiłem ci go po to, żebyś go przytulała kiedy mnie
przy tobie nie będzie, a teraz jestem, więc…- udawał, że robi obrażona minę
-Ty nie jesteś taki miękki jak on- stwierdziłam i wystawiłam
mu język, po czym się zaśmiałam- Jesteś zazdrosny nawet o miśka?
-Jasne, jestem zazdrosny o każdego komu poświęcasz więcej
uwago niż mi- oblizał wargi i zerknął w telewizor
-Muszę go jakoś nazwać- stwierdziłam
-Naprawdę kochanie?- zaśmiał się
-Tak, on musi mieć imię. Najlepiej jakieś krótkie i żeby
kojarzyło mi się z tobą
-Seksowny?
-Justin…
-Cholernie seksowny?
-Przestań- rzuciłam w niego poduszką
Spojrzałam najpierw na misia, a potem na Justina i
zastanowiłam się przez chwilę.
-Już wiem- prawie, że podskoczyłam ze szczęścia- Biebs.
-Biebs?
-Tak, Biebs. Zdrobnienie od twojego nazwiska. Idealne imię
dla misia- ponownie się w niego wtuliłam
-Daj mi go na chwilę- powiedział Justin i już po chwili
Biebs był u niego
Przystawił pyszczek misia do swojego ucha.
-Aha….aha…- mówił co chwila- Bardzo ciekawe
Zaczęłam się z niego śmiać.
-Co ty robisz?
-Biebs powiedział, że chce spać- stwierdził, po czym rzucił
misia na fotel- Teraz musisz sobie znaleźć kogoś innego do przytulania.
Śmiałam się z niego trzymając się za brzuch i dosłownie
tarzając się po całej kanapie.
Pierwszy raz widziałam go takiego. Takiego roześmianego,
żartującego. Szkoda, że jego świat, że jego życie nie pozwalało mu na to by był
taki zawsze.
-Wiesz, ja zawsze jestem do twojej dyspozycji- zaczął powoli
przysuwać się do mnie
Nadal się śmiałam, ale przestałam natychmiast, gdy dłonie
Justina znalazły się pod moją bluzką. Przez moje ciało przeszła fala gorąca
kiedy naparł na mnie sprawiając tym samym, że leżałam pod nim zupełnie
bezbronna. Z moich ust wydobył się cichy
jęk kiedy zaczął składać na mojej szyi gorące pocałunki. Wplotłam palce w jego
włosy i odchyliłam głowę. Czułam bijące od niego ciepło, a serce biło mi jak
szalone.
Justin spojrzał mi prosto w oczy.
-Boisz się- było to bardziej stwierdzenie niż pytanie
Potakująco kiwnęłam głową.
Westchnął ciężko.
-Ja też- powiedział kompletnie mnie tym zadziwiając
Justin się bał? Czego?
Zszedł ze mnie, wstał podszedł do okna i zacząć się
wpatrywać w padający deszcz.
Usiadłam na fotelu i obróciłam się tak by móc na niego
patrzeć.
-Czego się boisz Justin?- prawie, że szepnęłam, ale
doskonale widziałam, że to usłyszał
Odszedł od okna i powoli zaczął zmierzać w moją stronę.
-Że cię skrzywdzę- usiadł naprzeciwko mnie i zamknął moje
dłonie w swoich
W jego oczach dostrzegłam coś czego nigdy wcześniej u niego
nie widziałam.
Był w nich strach. Strach, ból i smutek, a ja kompletnie nie
wiedziałam dlaczego. Byłam zdezorientowana. Czy to przeze mnie?
-To nie tak, że ci nie ufam. Chce to z tobą zrobić. Chce
żebyś był tym pierwszy, ale…- westchnęłam głęboko
Wstałam z fotela i usiadłam na kolanach Justina wtulając się
w niego.
-Kiedy mieszkałam w Nowym Jorku miałam chłopaka. To
był mój pierwszy poważny związek. Byliśmy ze sobą 3 miesiące. Może nie jest to
jakiś długi okres czasu, ale ja czułam, że to naprawdę ten jedyny jak się potem
okazało nie był nim. Zmarnowałam całe 3 miesiące życia przy człowieku, któremu
chodziło tylko i wyłącznie o seks.
Justin cały czas jeździł opuszkami palców po moich plecach
jakby chciał dodać mi tym otuchy.
Przygryzłam dolną wargę i chwyciłam go za dłoń przygotowując
się na dalszą część tej opowieści.
-Pewnego dnia zaprosił mnie do siebie do domu. Powiedział,
że będzie miło. Oglądaliśmy film i piliśmy wino, a po paru chwilach
wylądowaliśmy w jego łóżku. Nie byłam gotowa. Nie chciałam tego robić.
Powiedziałam mu to. Odpowiedział, że nie ma zamiaru czekać i, że jeśli w tej
chwili tego z nim nie zrobię to mogę o nim zapomnieć.
Po moim policzku spłynęła jedna łza, która natychmiast
wytarłam.
Przymknęłam oczy i wtuliłam się w klatę piersiową Justina, a
on otoczył mnie swoimi silnymi ramionami i to wystarczyło bym poczuła się całkowicie
bezpieczna.
-Pieprzony dupek. Przecież wiesz, że nigdy bym ci tego nie
zrobił- jedną dłonią zaczął głaskać mnie po włosach
-Wiem to Justin. Naprawdę to wiem i ufam ci, ale to i tak
trudne dla mnie.
Zapadła chwila ciszy.
Uniosłam głowę tak by moja twarz była naprzeciwko jego.
Dłonią delikatnie pogładziłam jego policzek.
-Muszę wiedzieć dlaczego boisz się, że mnie skrzywdzisz-
powiedziałam- Chce żebyś teraz ty opowiedział mi…- jego źrenice natychmiast się
powiększyły i czułam jak szybko zaczyna bić jego serce
-Nie mogę
-Justin, proszę. Nie chce żebyśmy mieli przed sobą
tajemnicę. Ja jestem szczera w stosunku do ciebie i proszę żebyś ty też bym. Ja
opowiedziałam swoją historię teraz czas na ciebie.
Ciężko przełknął ślinę.
-Twoja historia w porównaniu do mojej to bajka- wbił wzrok w
podłogę
Lekko zsunął mnie ze swoich kolan. Siedziałam obok niego i
czekałam.
-Naprawdę nie chce to tego wracać. To był jeden z
największych błędów jaki w życiu popełniłem, chce zapomnieć.
-Justin, proszę.
Spojrzał na mnie z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
-Naprawdę chcesz wiedzieć?
Pokiwałam głową na znak, że chce.
Złożył ręce jak do modlitwy i głośno wypuścił powietrze z
płuc.
*Justin
Nie byłem zły, że chciała wiedzieć. Miała do tego pełne prawo, a ja sądząc, że uda mi się przed tym uciec byłem cholernie głupi. Prawda jest taka, że nigdy nie ucieknę przed swoją przeszłością. Tak wiele złego wydarzyło się w moim życiu, podjąłem tyle złych decyzji i zrobiłem tyle głupot.
Jeszcze nigdy nikomu o tym nie opowiadałem.
Obiecałem sobie, że zapomnę o tej sprawię i nigdy w życiu nie będę do tego wracał, ale Buena powinna wiedzieć.
Byłem przygotowany na to, że w tym momencie to może być koniec. Jeśli usłyszy to co zaraz powiem naprawdę nie zdziwię się jeśli mnie zostawi.
*Buena
Siedziałam cicho i czekałam nie chcąc go poganiać i coraz bardziej bojąc się co ma mi do powiedzenia.
Nagle zbliżył się do mnie i wpił się w moje usta. Ujął moją twarz w dłonie i całował mnie tak zachłannie jakby od tego zależało jego życie. Wplotłam palce w jego włosy i odwzajemniłam pocałunek jednocześnie przyciągając go bliżej.
-Już więcej mogę nie mieć okazji by to zrobić- szepnął, gdy w końcu oderwał się ode mnie
Nie miałam pojęcia o czym mówi.
-To było 2 lata temu- zaczął, a ja jak na zawołanie całą swoją uwagę skupiłam na nim i słuchałam uważnie- Tej nocy ja i chłopaki postanowiliśmy zapomnieć o wszystkim i po prostu się zabawić. Poszliśmy do klubu, tańczyliśmy, piliśmy. Było tam mnóstwo dziewczyn, ale ja skupiłem swoją uwagę tylko na jednej. Przez cały ten czas obserwowałem blondynkę, która siedziała przy barze i piła drinka. W końcu postanowiłem do niej podejść i zagadać. Byłem pijany, ale nie aż tak by nic nie pamiętać. Pamiętam prawie wszystko z tej cholernej nocy. Rozmawialiśmy, a po paru minutach wyszliśmy na zewnątrz, mówiła, że musi już wracać do domu. Zaproponowałem, że ją odwiozę. Była pijana, nie aż tak bardzo jak ja, ale była więc zgodziła się. Otworzyłem tylne drzwi i wepchnąłem ją do środka, wsiadłem tuż za nią, a ona wydawała się być zdezorientowana. Zacząłem ją całować, nie opierała się, ale gdy siłą zdjąłem jej bluzkę zaczęła krzyczeć.
Moje serce biło jak szalone, a nogi miałam jak z waty. Chciałam coś powiedzieć, ale nie przerywałam mu.
-Płakała i błagała mnie żebym ją zostawił. Zaczęła się wyrywać.- ukrył twarz w dłoniach- Uderzyłem ją- jego głos się załamał- Nagle nie wiem skąd pojawił się Ryan i Chris. Zdążyli w ostatniej chwili. Wyciągnęli mnie z samochodu, a ja cały czas się wyrywałem, mówili żebym się uspokoił. Krzyczałem na nich i na tą dziewczynę, potem wszystko działo się tak szybko... ja po prostu... wyciągnąłem pistolet i strzeliłem w jej stronę.
Serce dosłownie podeszło mi do gardła.
Siedziałam i wpatrywałam się w niego próbując zatrzymać łzy, które zebrały się w moich oczach.
Siedziałam i wpatrywałam się w niego próbując zatrzymać łzy, które zebrały się w moich oczach.
-Justin...- mój głos był słabszy niż myślałam- Ty chyba nie...- nie mogłam wydobyć z siebie tych słów
To po prostu nie przechodziło mi przez gardło.
-Nie zabiłem jej jeśli oto ci chodzi. Trafiłem ją w ramię. To było tylko draśnięcie.
Ciężko przełknęłam ślinę.
To po prostu nie przechodziło mi przez gardło.
-Nie zabiłem jej jeśli oto ci chodzi. Trafiłem ją w ramię. To było tylko draśnięcie.
Ciężko przełknęłam ślinę.
-C-Co było dalej?- spytałam cicho drżącym głosem
-Chłopaki natychmiast odwieźli mnie do domu, a Ryan i Chris zajęli się tą dziewczyną. Pomogli jej i ostrzegli, że jeśli komukolwiek powie o tym co wydarzyło się tej nocy to tego pożałuję. Podobno od tego czasu zamknęła się w sobie. Nie rozmawiała z nikim i przestała chodzić do szkoły, a parę dni później wyjechała z St. John's.- westchnął ciężko przenosząc na mnie swój wzrok
W jego oczach było widać wiele emocji, ale tym co było widać najbardziej był strach. Wpatrywał się we mnie błagalnym wzrokiem jakby mówił "Nie odchodź proszę".
Świat zawirował mi przed oczami, gdy jego słowa powoli zaczęły do mnie docierać.
Świat zawirował mi przed oczami, gdy jego słowa powoli zaczęły do mnie docierać.
Nie mogłam się ruszyć, nie mogłam mówić, nie mogłam zrobić kompletnie nic. Byłam sparaliżowana.
Siedziałam po prostu z kamienną twarzą, tak jakby świat nagle się zatrzymał.
Mój chłopak właśnie powiedział mi, że kiedyś prawię zgwałcił i zabił jakąś dziewczynę.
"To tylko sen Buena" usłyszałam w swojej głowię "To na pewno tylko zły sen, a ty zaraz się z niego obudzisz"
Westchnęłam ciężko, przymknęłam oczy i ukryłam twarz w dłoniach chcąc wierzyć, że głos w mojej głowię ma rację.
Mój chłopak właśnie powiedział mi, że kiedyś prawię zgwałcił i zabił jakąś dziewczynę.
"To tylko sen Buena" usłyszałam w swojej głowię "To na pewno tylko zły sen, a ty zaraz się z niego obudzisz"
Westchnęłam ciężko, przymknęłam oczy i ukryłam twarz w dłoniach chcąc wierzyć, że głos w mojej głowię ma rację.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chciałam wam podziękować za najwspanialsze na świecie komentarze pod rozdziałem 35. Czytałam je milion razy i za każdym miałam łzy w oczach. Nawet nie wiecie ile motywacji i weny mi to dało. Jesteście wspaniali ♥
Chciałam wam podziękować za najwspanialsze na świecie komentarze pod rozdziałem 35. Czytałam je milion razy i za każdym miałam łzy w oczach. Nawet nie wiecie ile motywacji i weny mi to dało. Jesteście wspaniali ♥
Jakbyście chcieli o coś zapytać lub mielibyście jakieś uwagi co do opowiadania, albo po prostu chcieli ze mną popisać czy cokolwiek to się nie krępujcie i wbijajcie na mojego twittera https://twitter.com/damnbiebss lub na aska http://ask.fm/Swaggie385 ;)
Dziękuje ♥
Boże, jeden z najpiękniejszych rozdziałów, brak mi słów. z każdym nowym rozdziałem zaskakujesz mnie co raz bardziej, pozytywnie oczywiście. jak zwykle, czekam na następny, bo po tej akcji nie wiem czego sie spodziewać. jestes wspaniała, masz wielki talent <3 ~ @way_to_believe
OdpowiedzUsuńwow tego się kompletnie nie spodziewałam :o to opowiadanie coraz bardziej mnie zaskakuję, uwielbiam je za to xD masz wielki talent pamiętaj o tym ♥
OdpowiedzUsuńjuż się następnego nie mogę doczekać, oby Buena mu wybaczyła :)
Zakochałam się w tej koncówce dlatego że nie było seksu tylko najprawdziwsza szczerośc a tego się nie spodziewałam <3 Awwww...:) Mam nadzieję że Buena nie zostawi Justina i mu wybaczy bo jak to zrobi to ja się załamie .. <3 Pozdrawiam i życzę duużo wenki :)
OdpowiedzUsuńale mi się podoba ten rozdział ! znowu mnie zaskoczyłaś ! :D
OdpowiedzUsuńBoże cudowny rozdział. Poprostu zakochałam sie mam nadzieje że Buena nie zostawi Justina. I ten miś Biebs boże urocze :****
OdpowiedzUsuńDzisiaj zaczęłam czytać to opowiadanie i boże dziewczyno, uzaleznilam się chyba, nie chyba tylko napewno. Dzisiaj dodalas rozdział a ja już odswiezamz z nadzieją, ze dodalas kolejny, co hahahhaha. Od dzisiaj jestem twoim stałym czytelnikiem, będę polecać tego bloga gdzie tylko się da, bo zaslugujesz na to. Jejku dzisiaj przeczytalam wszystkie rozdzialy i mi smutno bo teraz będę musiała czekać na kolejny, ugh ale to nic, bo warto <3 Kurde aż nie mam słów żeby opisać jak zajebiste jest to opowiadanie i jaka TY jesteś wspaniała. Kocham Ciebie i życzę Ci weny. A co do hejtów, naprawdę nie przejmuj się nimi, piszesz tego bloga, bo sprawia Ci to przyjemnosc a zarazem uszczesliwiasz nas, bo właśnie o to chodzi? a te jebane hejty miej w dupie, bo są żałosne tak jak ludzie, którzy myślą że nie masz życia i będziesz najleoiej dodawać notki co godzinę, ugh chore. Ale pamiętaj, że masz NAS, czytelników, którzy doceniają to co robisz i kochają to opowiadanie, dlatego bedziemy czekać cierpliwie :) co do rozdziału... Teraz ciągle myślę co sie stanie dalej, jak zareaguje Buena, omfg. Justin mnie trochę zaskoczył, nie wiedzialam ze moze tak potraktowac dziewczyne.. dupek. OK, KOCHAM CIE I CZEKAM NA NN <3
OdpowiedzUsuńwow
OdpowiedzUsuńNa prawdę świetny rozdział .. Tak jak cały Twój blog. . <33 Zakochałam się. Mam nadzieję, że Buena nie zostawi Justina i mu pomoże . Czekam na następny .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
[justin-nothing-like-us.blogspot.com]
To opowiadanie jest boskie ! Kocham je ! Nie mogę się doczekać NN. Masz ogromny talent dziewczyno! Mogłabyś mnie informować ( @MartaSkiw )? Byłabym wdzięczna :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ---> http://truebelieberfanfiction.blogspot.com/
Czytam to opowiadanie dokładnie od 12 rozdziału. Kocham je. Życzę ci weny kochana. Byś pisała jak najczęściej :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno, masz kurwa talent.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie czyta się tak płynnie jak książkę a nawet lepiej.
Ne mogę się doczekać kolejnego rozdziału <33 /@ZostawcieMnie
.
Jeśli masz chwilkę, zapraszam do siebie czworkoone.blogspot.com/
Rozdział bardzo mi się podoba. I jeszcze to wyznanie Justina. Wszystko super. Mam nadzieje ze buena teraz nie ucieknie c: czekam na nn c:
OdpowiedzUsuńWow dlugi i wspanialy rozdzial. Mam nadzieje, ze Buena nie zostawi przez to Justina. I jeszcze ten mis awww to bylo slodkie.
OdpowiedzUsuńjedno, wielkie WOW
OdpowiedzUsuńBoski rozdział, tak jak w sumie wszystkie inne. Nie wiem może wcześniej to pisałam ,ale kocham ciebie i to opowiadanie. <3
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział trzyma w napięciu i sprawia że nie można się oderwać od czytania. Oby tak dalej :
OdpowiedzUsuń@SmileYourSmile_
Jejku świetny styl pisania. Kocham to opowiadanie. Mam nazdieję, że ona tylko zacznie płakać i jakoś się to ułoży. Strasznie podoba mi się nowy wygląd.
OdpowiedzUsuń#MuchLove
CUDOWNY!!!
OdpowiedzUsuń♥♥♥JUŻ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ NASTĘPNEGO♥♥♥
rozdzial jest normalnie miodzio xdd no moze koncowka nie za mila ale napisana cudownie <3 wiesz... czytam duzo opowiadan i tlumaczen (ok. 30xd) i strasznie ciezko zapamietac mi fabuly wszystkich opowiadan.. twoje opowiadanie jest jednym z niewielu ktore zapamietalam z kazdym szczegolem od poczatku do konca <3 wiec mozesz byc z siebie dumna ze piszesz cos tak cudownego i interesujacego ze samo wchodzi do glowy xdd Ciekawe jaka bedzie reakcja Bueny... o_O Do nastepnego x!
OdpowiedzUsuńOmg' *.* ile emocji.. Justin gra raz Bad a raz good boy'a.. kurde. naprawde zajebiście piszesz C: Kocham to opowiadanie i Ciebie oczywiście, bo Ty to wszystko wymyślasz, piszesz i wstawiasz to tu, abyśmy czytali< 3
OdpowiedzUsuń@MarikaOffical
Wiesz co? Podoba mi sie takie cos. Twoje czytelniczki daly ci komentarze, które cie zadowolily i daly mnostwo weny, a ty nam się odwcięczasz dlugim i mega zajebistym rozdzialem. Inne dziewczyny, ktore piszą opowiadania duzo wymagaja a same dają mniej niz gowno. Ty jestes inna i bardzo cie za to cenie. Jak do tej pory to chyba najlepszy rozdział jaki był. Tyle się w nim dzieje że woohoo... Jak Justin pobił tego Treya to normalnie tak mi się go szkoda zrobiło. Biedny leżał taki pobity, w tym deszczu bez pomocy. W tamtym momencie sama miała ochotę go strzelić w twarz.haha. A później jak powiedział o tym prezencie...awww.. no normalnie taki słodki. Lubie Justina jak gra złego i jest taki ostry w stosunku do Bueny, ale chyba bardziej go lubię jak jest taki kochany.;)) A ta jego historia? A bożeczku. Całkowicie się tego nie spodziewałam zaskoczyłaś mnie totalnie. Że Justin chciał zgwałcić laske? Ale w sumie to było 2 lata temu i był pijany, więc myślę że Buena nie powinna z nim zrywać. Chociaż trochę dramatu nie zaszkodzi. Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. Pozdrawiam! ;** LucyBieber
OdpowiedzUsuńubóstwiam cię ;* bloga też ! :D czekam na następny .... zastanawia mnie co zrobi buena :)
OdpowiedzUsuńsuuuper rozdział , również jestem ciekawa co zrobi i błagam o jak najszybszy rozdział 37 ;)
OdpowiedzUsuńBoże to takie smutne.:(
OdpowiedzUsuńaż nie wiem co napisać, to że mi się podoba to na pewno już wiesz :D ale z każdym rozdziałem Justin mnie zaskakuje, na początku gdy pobił Treya i końcówka gdy wyznał swoją tajemnicę ;o
OdpowiedzUsuńJest 3:30 w nocy, zarwalam połowę nocy żeby wszystko przeczytać i było warto. Cudownie piszesz, na prawdę :)
OdpowiedzUsuńTyle emocji. Jestem raczej przeciwniczka szybkiego godzenia sie i tego ze dziewczyna dopasowywuje sie do chlopaka, ale w tym wypadku mi to nie przeszkadza bo robi to by go nie stracic a nie dlatego ze jest ciotą. -A.
OdpowiedzUsuńCudowne *-*
OdpowiedzUsuńPo prostu mega, brak słów, żeby to opisać <3
Cieszę się, że się pogodzili.
A jak jeszcze z tym prezentem to - mmmm*-*
Ale końcówka.. wooow tego się nie spodziewałam.
mam nadzieję, że ona od niego nie odejdzie :)
Czekam na nn<3
Justin jak jest romantyczny to jest taki fajny <3 tylko niech ona od niego nie odchodzi, proszę...
OdpowiedzUsuńnie mam słów ... ale wiedz że masz talent I proszę cię nie przestawaj pisać ... czytam tego bloga od bardzo bardzo dawna i wiesz co, kocham go i jak zawsze go czytam mam wrażenie że ja jestem główną bohaterką .... dziękuje ci że je piszesz <3 kocham cię @DameBiebson ( kiedyś @Justin_My_Booo )
OdpowiedzUsuńo boze, chyba go teraz nie zostawi ?!
OdpowiedzUsuńPrzerażający rozdział, ale KURWA podoba mi się ! :D
Idealny:) znalazlam twoje opowiadanie nie dawno I od tego czasu siedze w nocy I czytam, bo nie moge przestac,jest cudowne.
OdpowiedzUsuńHejka , jesteś nominowana do NOMINACJA DO THE VERSATILE BLOGGER więcej info na http://life-can-bieber.blogspot.com/2013/07/nominacja-do-versatile-blogger_27.html pozdrawiam i gratulacje :)
OdpowiedzUsuńTO JEST CUDOWNE ! NAPRAWDĘ MASZ OGROMNY TALENT ! ZAZDROSZCZĘ !
OdpowiedzUsuńA CO DO ROZDZIAŁU TO JEJJ TO BYŁO TAKIE SŁODKIE KIEDY ON DAŁ JEJ TEGO MISIA !
SMUTNO BYŁO JAK OPOWIADAŁ O TEJ DZIEWCZYNIE . ALE NA PEWNO NIE ZROBI NIC BUENIE !
KOCHAM TO ! I CIEBIE ♥
Hej! Bloga czytam regulanie, ponieważ Twoje opowiadanie jest świetne! Naprawdę je uwielbiam, dlatego Chcę Cię poinformować, że zostałaś przeze mnie nominowana do The Versatile blogger :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
to opowiadanie budzi we mnie tyle emocji.. jesteś niesamowita. normalnie mam łzy.. i kocham tego Justina. haha <3
OdpowiedzUsuńBOŻE DZIEWCZYNO PISZ NOWY NAPRAWDĘ! WCIĄGNĘŁAM SIĘ W TO MASAKRYCZNIE ♥ Jesteś niesamowita, że masz taką wspaniałą wyobraźnię ♥ całe opowiadanie przeczytałam w 3 dni, ale oczywiście ryczałam jak głupia i cieszyłam się do monitora też. uwielbiam Ciebie, to opowiadanie, tego Justina!
OdpowiedzUsuńNajpiekniejszy rozdzial <33 sa tu tacy szcerzy.kochani . beztroscy. a ten mis. omomomom *_* kocham to opowiadanie i twoj talent. Nie przestawaj pisac. NIGDY :D Nie mozna zmarnowac takiego talentu ; ))
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział tak jak i całe opowiadanie:) Nie mogłąm sie oderwać nawet na chwle ....Aż przeczytałąm całę w jeden dzien :P Własnie skończylam i nie moge sie doczekac nowego rozdziału.
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita i naprawde masz talent :) <3
To było coś niesamowitego.
OdpowiedzUsuńA jak był ten moment jak Justin "rozmawiał" z misiem śmiałam się jak głupia i mama przyszła do pokoju sprawdzić czy wszystko ze mną w porządku. Kocham te opowiadanie ♥
=)
OdpowiedzUsuńKiedy nowy ? :>
OdpowiedzUsuńZajebisty
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do dwóch nagród Bloggera, więcej tutaj (pytania na samym dole) http://nie-moje-a-twoje.blogspot.com/2013/08/liebster-award-versatile-blogger-award.html :)
OdpowiedzUsuńPROSZĘ PROSZĘ PROSZĘ PROSZĘ PISZ DALEJ <3 TEN BLOG JEST TAKI ZAJEBISTY , KOCHA <33
OdpowiedzUsuńLoooool a ja już myślałam że nazwie miśka Jerry xd
OdpowiedzUsuńI wgl zrobiłaś mi bajzel w czaszce bo od tego wyznania Justina tak jakby rozsadziło mi mózg o.O
-Ally
To opowiadanie jest inne niż wszystkie i zawsze czekam z niecierpliwością na nowy rozdział :) Cały czas pojawiają się coraz ciekawsze zwroty akcji <33
OdpowiedzUsuńTwój blog jest naprawde zajebisty :D kocham go właśnie dzisiaj przeczytałam całe 36 rozdziałow .To jest jak narkotyk zażyjesz i nie możesz przestać:D jesteś poprostu genialna w tym co robisz <33 kocham twojego bloga <333333 możesz napisać co ile bd nowe rozdziały? :))
OdpowiedzUsuńDziękuję, za tak wspaniały rozdział. Był ciekawy, nawet bardzo. Spodobał mi się. Uwielbiam, gdy w opowiadaniach Justin jest badboyem, a grzeczne dziewczyny zawsze ciągnie w jego stronę. Takie historie przypominają mi "3 metry nad niebem", mój ulubiony film. Co do rozdziału, cierpliwie poczekam na kolejny, bo jestem pewna, że będzie warto. Kocham! <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, cudowny sama nie wiem jaki jeszcze Po prostu kocham <3
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj przypadkiem, ale nie żałuję! Ta histria bardzo mnie wciągnęła, każdy rozdział trzyma w napięciu. Najlepszy czas kiedy Justin rozmawiał z misiem hehehe :D Szczerze to czułam, że ma on za sobą dość burzliwą przeszłości, ale tego się nie spodzeiwałam. Teraz jedyne co mogę powiedzieć to to , że czekam z Niecierpliwością z naciskiem na to słowo na następny rozdział :)
Pozdrawiam i życzę DUŻO weny ;)
Boski :D
OdpowiedzUsuń