sobota, 22 września 2012

Rozdział 5


Tak jak myślałam. Nie przespana noc. Udało mi się zasnąć na godzinę, ale miałam koszmary. Śnił mi się Justin, trzymał broń w ręku i celował w jakiegoś człowieka. Nacisnął spust. Wtedy się obudziłam i nie mogłam ponownie zasnąć.
Byłam nieprzytomna. Mama pytała co mi się stało. Pozwoliła mi nawet zostać w domu podejrzewając że jestem chora, ale ja chciałam iść, bo miałam nadzieję że go tam zobaczę.
Ludzie ze szkoły zaczęli ze mną rozmawiać. Nie mam pojęcia jak to się dzieje że przyciągam do siebie ludzi. Zawsze to oni pierwsi odzywają się do mnie, nawiązują kontakt, często też zwierzają mi się. Nie przeszkadza mi to. Lubię pomagać.
Lekcje się skończyły. Justin nie przyszedł.
Wyszłam ze szkoły i kierowałam się w stronę domu. Szłam, nagle przede mną ujrzałam 3 chłopaków. Pili, palili i śmiali się głośno. Stali na środku chodnika. Nie miałam jak ich ominąć.
Spuściłam głowę myśląc że dzięki temu mnie nie zobaczą. Głupia i naiwna.
-O patrzcie kogo my tu mamy-odezwał się jeden-Fajki, piwo i jeszcze śliczna dziewczyna. Chyba nie może być lepiej.-zaśmiał się
-Jasne że może-odezwał się drugi-Jeśli dziewczyna zgodzi się z nami zabawić-podszedł do mnie
-Odsuń się-powiedziałam stanowczo
Nie zareagował. Chciałam odejść, ale ten trzeci złapał mnie mocno za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Nie bądź taka spięta-szepnął mi do ucha
Serce biło mi jak szalone. Nie widziałam nikogo w pobliżu. Oczywiście. Ja to zawsze mam szczęście.
-Zostaw mnie!-wrzasnęłam i zaczęłam się wyrywać
-Ej, spokojnie-powiedział
Któryś mnie popchnął. Przewróciłam się. Nie zdążyłam wstać. Jeden z nich usiadł na mnie i przycisnął mi ręce do chodnika. Syknęłam z bólu.
-Złaź!-krzyknęłam ostatkiem sił
-Zamknij się i przestań wiercić!
Poczułam jak wsadza mi dłonie pod bluzkę. Całował mnie po szyi. Zamknęłam oczy, ale to i tak nie przeszkodziło łzą. Wydostały się i lały strumieniami po moich policzkach.
Nagle poczułam że jest mi lekko. Otworzyłam oczy. Chłopak już nie siedział na mnie. Nie widziałam dokładnie co się dzieje. Miałam rozmyty obraz. Dopiero gdy przetarłam oczy zobaczyłam.
Chłopak który siedział na mnie leżał teraz na ziemi, a Justin…tak Justin, kopał go w brzuch. Dwóch pozostałych nie było. Pewnie zdążyli uciec.
Chłopak był cały zakrwawiony, a Justin nie przestawał go kopać. Zdołałam jakoś wstać, ale nie byłam w stanie się ruszyć. Nogi miałam jak z waty.
Zobaczyłam że Justin nareszcie odsuwa się od niego. Chłopak się nie ruszał. Przestraszyłam się.
-Chodź-usłyszałam ten seksowny głos
Poczułam jak złapał mnie za dłoń i zaczął szybko iść ciągnąc mnie za sobą.
-Justin-powiedziałam cicho- Stój
Wykonał moje polecenie. Odwrócił się i spojrzał na mnie.
-Czy ty…. Czy ty go zabiłeś?-powiedziałam drżącym głosem
-Nie sądzę-powiedziała spokojnie, po czym ponownie złapał mnie za dłoń i gdzieś prowadził
Jak się potem okazało celem naszej podróży był niewielki domek. Szczerze mówiąc nie wyróżniał się niczym od pozostałych. Weszliśmy do środka, a Justin zamknął drzwi na klucz, a potem zniknął gdzieś w głębi domu.
Rozejrzałam się. Bardzo przytulnie.
-Mieszkasz tu?-zapytałam lekko zdziwiona
-Tak. A co? Myślałaś że mieszkam w jakieś melinie.-usłyszałam jego śmiech
-Nie-zaprzeczyłam szybko
Weszłam do niewielkiego salonu i usiadłam na kanapie. Po chwili pojawił się Justin stawiając prze de mną kubek z jakimś gorącym napojem. Jak się domyśliłam była to herbata.
Usiadł obok mnie.
-Sam tu mieszkasz?
-Tak. Dostałem ten dom od cioci. Kiedyś tu mieszkała, ale się przeprowadziła.
Patrzyliśmy na siebie przez chwile w ciszy.
-Masz talent do pakowania się w kłopoty-powiedział-Już drugi raz cię uratowałem
-Tak i bardzo ci za to dziękuje. Ale skąd wiedziałeś że akurat ktoś mnie zaatakował. Śledzisz mnie?-zapytałam i upiłam łyk herbaty
-Nie. Po prostu akurat tamtędy przechodziłem. Miałaś szczęście.
-Chyba… nie powinniśmy tak zostawiać tak tego chłopaka. Co jeśli on… no wiesz…
-Umrze-powiedział z zaskakująca łatwością, a nawet więcej. Powiedział to jakby to było jakieś przyjemne słowo jak „Wakacje” czy „Czekolada”.- Spokojnie, nic mu nie będzie.
Piłam herbatę, nawet nie zauważyłam kiedy kubek był już pusty.
-Pójdę już-powiedziałam i wstałam z kanapy, Justin zrobił to samo-Dziękuje za herbatę i za … no wiesz…
-Uważaj na siebie-powiedział otwierając mi drzwi
Uśmiechnęłam się do niego i poszłam.
Dopiero gdy stanęłam przed jego domem i przypatrzyłam się temu miejscu, zrozumiałam gdzie jestem. Długi chodnik, a nie opodal ten zaułek do którego wepchnął mnie Justin, a wczoraj ten chłopak Jay. Przyjrzałam się jeszcze raz dokładnie, aby zapamiętać gdzie Justin mieszka po czym ruszyłam do domu.
Jak zwykle mama panikowała że mnie tak długo nie było. Powiedziałam że musiałam zostać dłużej w szkole. Przez Justina coraz częściej ją okłamuję, ale nie mam mu tego za złe i nie żałuję że go poznałam.
-Jak tam tata? Podoba mu się w nowej pracy?-zapytałam wchodząc do kuchni
Usiadłam na krześle i przypatrywałam się jak mama gotuje obiad.
-Mówi że to nic specjalnego.
-Więc pewnie niedługo znowu się przeprowadzimy.-powiedziałam
-Nie będę cię okłamywać, ale też tak myślę.-westchnęłam tylko i wyszłam
Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku mówiąc do Czapsa żeby trochę się posunął.
Justin. Justin… to podejrzane że akurat on się tam znalazł. Że znowu mnie uratował. Byłam prawie pewna że mnie obserwował. Może nazywajmy rzeczy po imieniu. Byłam prawie pewna że mnie śledził. Ale po co? Może jednak nie jest dobry tak jak mi się wydaje. Może chce mi zrobić krzywdę. Ale w takim razie po co, by mnie ratował. A tak po za tym dzisiaj przecież miał mnie u siebie w domu. Gdyby chciał chyba już, by to zrobił. A może najpierw chce zdobyć moje zaufanie, a dopiero potem…
Odgoniłam od siebie złe myśli. Nie chciałam tak myśleć o Justinie. Chciałam wierzyć że jest dobry.
 Tata wrócił z pracy na kolacje. Pytał mnie jak podoba mi się w nowym w mieście i w szkole. Powiedziałam oczywiście że wszystko dobrze. Pominęłam ten drobny fakt że dzisiaj zostałam zaatakowana przed grupę pijanych chłopaków. Wolałam nawet nie wyobrażać sobie co, by było gdyby rodzice się dowiedzieli.
Znowu byłam w swoim pokoju. Tylko ja Czaps i moje myśli. Których ostatnio miałam zdecydowanie za dużo. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że ja wiem co nieco o Justinie, a on nie wie o mnie kompletnie nic. Nie wie nawet jak mam na imię. To nic. Jeszcze zdążę mu o sobie opowiedzieć. Czuje że jeszcze nie raz się z nim spotkam, ale mam nadzieje że tym razem w jakiś przyjemniejszych okolicznościach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam. Następny rozdział będzie lepszy.

7 komentarzy:

  1. Uu co sie dzieje no niezle czekam na NN ;) @Domciulka ogolnie mam nadzieje ze rozdział juz niedługo

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajny <3 tylko troszkę za szybko się wszystko dzieje i liczyłam na jakąś scenę w domu jb no ale nic. czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. czemu taki krótki ?! :( super rozdział czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda że taki krótki ale to nie zmienia faktu że mi się nie podoba wręcz przeciwnie jest boski. Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, bardzo mi się podoba:) Ogólnie to ciekawy blog ^ ^

    W wolnej chwili zapraszam do mnie ;)
    http://meridoo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny. Nie moge sie już doczekać nastepnego, strasznie podoba mi się jak piszesz. Tak lekko mi się to czyta i chce więcej. Nie moge sie juz doczekać ich następnego spotkania.Mam nadzieje,że się jakos do siebie zbliżą. Zreszta on już ją tyle razy ratował,że można myśleć ,że podobała się jej od samego początku. Chociaż może ją wykorzystać. Powinna uważać.
    Nie będe Cię już zanudzać.
    PA, Do następnego ;***
    ME

    OdpowiedzUsuń
  7. Okey, więc to mój pierwszy komentarz tutaj gdyż dziś dopiero udało mi się przeczytać wszystkie rozdziały które napisałaś od A-Z no i tak super szczerze to po prostu wielkie WOW.. historia oryginalna i okropnie wciągająca bo już teraz nie mogę sie doczekać co wydarzy się później ^.^ liczę że nie prędko zaprzestaniesz pisać i będziesz mnie powiadamiać na moim tt (@swaggnify) o nowych rozdziałach xx :*

    OdpowiedzUsuń