Siedziałam na łóżku jeszcze parę minut uważnie rozglądając
się po całym pokoju.
Głośno przełknęłam ślinę po czym postanowiłam wstać.
Moje nogi wydostały się spod kołdry i ześlizgnęły w dół, a
już po chwili moje stopy dotknęły miękkiego dywanu, który zdobił podłogę w
sypialni Justina. Tak swoją drogą nie wiem kto urządzał to wnętrze, ale ono
naprawdę miało styl. Było dość przestronne, ale w zasadzie każdy skrawek tego
pomieszczenia był jakoś zagospodarowany i nie zostawał pusty. Ułożenie mebli i
wszystkiego w tym pokoju wydawało się być bardzo staranne i przemyślane, było
tu bardzo przytulnie i z całą pewnością było to moje ulubione pomieszczenie w
domu Justina.
Muszę go kiedyś spytać czy sam to wszystko urządził.
Moje ubrania porozrzucane były po całym pokoju. Natychmiast
zaczerwieniłam się na wspomnienie wczorajszej nocy, jednak nie sprawiło to, że
do końca się rozluźniłam. Nadal w mojej głowię były bardzo wyraźne sceny z
mojego snu.
Wzdrygnęłam się.
Szybko się ubrałam i wyszłam z pokoju.
Rozejrzałam się po korytarzu, po czym podeszłam do drzwi do
łazienki i zapukałam kilka razy.
-J-justin- mój głos zadrżał- Jesteś tam?
Nikt się nie odzywał.
Spokojnie Buena, nie panikuj. Przecież to bez sensu żeby
zostawił cię samą we własnym domu.
On musi gdzieś tu być.
Nerwowo przygryzłam dolną wargę.
Ruszyłam w stronę schodów i powoli zaczęłam iść na dół.
Słyszałam jakieś szmery i czułam zapach, ale nie umiałam
określić co tak ładnie pachniało.
Gdy byłam już na dole najpierw zajrzałam do salonu, gdzie
także było zupełnie pusto, a potem udałam się do kuchni.
Gdy zobaczyłam tam Justina stojącego jak gdyby nigdy nic i
gotującego coś, właściwie nie wiedziałam jak zareagować. Z jednej strony ucieszyłam
się, że jest tu cały i zdrowy, ale z drugiej byłam trochę zła, że zostawił mnie
tak bez słowa i nie odzywał się kiedy rozpaczliwie go wołałam.
Justin mieszał coś co znajdowało się na patelni i
podejrzewam, że to właśnie to tak ładnie pachniało, przy tym ruszał biodrami, lekko
kiwał się na boki i nucił sobie pod nosem jakąś melodię. Muszę przyznać, że był
to niecodzienny widok. On w ogóle umie gotować?
Założyłam ręce na piersi i próbowałam nie śmiać się z
Justina, który był bardzo skupiony na tym co właśnie robił.
-Nie słyszałeś mnie?- odezwałam się w końcu
Natychmiast odwrócił się w moją stronę i patrzył na mnie
zdziwiony. Sądząc po jego minie na pewno się mnie tu nie spodziewał.
Zachichotałam.
-Nie słyszałem i co jest takie zabawne?- spojrzał na mnie oburzony
po czym znów wrócił do mieszania tego czegoś i z tego co zdążyłam zauważyć
chyba była to jajecznica
Nie wiem czemu, ale przez to, że był taki poważny sprawiał, że jeszcze bardziej zachciało mi się śmiać.
Jeszcze przed chwilą nucił jakąś melodię i ruszał tyłkiem, a
teraz zachowywał się jakby to się nigdy nie stało.
No tak, zapomniałam, przecież to Justin… jest zły i nikt nie
ma prawa myśleć inaczej.
-Nie widziałaś tego jasne?- spytał nagle choć doskonale wiedziałam, że było to pytanie retoryczne
-Czego?- postanowiłam się z nim podroczyć
Nastała chwila ciszy, po której znowu się odezwał.
-Tego, że gotuję i… i tej całej reszty
Ponownie się zaśmiałam słysząc jak nazwał to co przed chwilą
robił. Jednak zaraz tego pożałowałam widząc jego zimny wzrok.
-Idź do salonu, zaraz przyniosę ci śniadanie
Kiwnęłam tylko głową i zniknęłam nie chcąc go już więcej
denerwować.
Weszłam do salonu, usiadłam na kanapie, wzięłam pilota do
ręki i włączyłam telewizor.
Skakałam po kanałach chcąc coś obejrzeć, ale nie mogłam
znaleźć kompletnie nic ciekawego.
Nagle zadzwonił mój telefon.
Szybko go wyjęłam i patrząc na wyświetlacz od razu
odebrałam.
-Stella? Wszystko w porządku?- zaczęła zanim ona zdążyła
cokolwiek powiedzieć
Po chwili usłyszałam jej zaspany głos.
-Tak, chyba tak… wstałam dopiero przed chwilą. Niewiele
pamiętam z wczoraj. Chciałam się tylko dowiedzieć gdzie jesteś i czy wszystko w
porządku, bo przecież miałaś być na noc u mnie.
-Tak Stella, wszystko jest dobrze. Opowiem ci przy
najbliższej okazji co się wczoraj działo jeśli będziesz chciała- zobaczyłam, że
na fotelu leży Biebs i nie mogłam się nie uśmiechnąć
-Ja… sama nie wiem, a bardzo narozrabiałam?
Zeszłam z kanapy i podeszłam do pluszowego misia.
-Nie, po prostu trochę przesadziłaś z alkoholem
-Jak znalazłam się w domu?
Usiadłam na fotelu i wzięłam misia na kolana.
-Justin po prostu zadzwonił do…- w tym momencie do pokoju
wszedł Justin, a ja w porę ugryzłam się w język
Ugh… jestem tak cholernie głupia.
-To znaczy…- ciężko przełknęłam ślinę i przycisnęłam misia
do siebie
Justin postawił jeden talerz z jajecznicą na stoliku, po
czym usiadł na kanapie i uważnie zaczął mi się przyglądać.
-Wiesz, ja i Justin odwieźliśmy cię do domu
-Och…
-Wiesz Stella, ja muszę już kończyć- powiedziałam szybko
zanim zdążyła zadać kolejne pytanie na które znowu musiałabym odpowiedzieć
wymyślając jakąś głupia nieprawdziwą historyjkę- Pogadamy później, pa- i
rozłączyłam się
Przeniosłam swój wzrok na Justina i przez chwilę po prostu
patrzyliśmy na siebie w ciszy.
-Jedz- powiedział po chwili, a jego głos znów był normalny
Mam na myśli, że to był ten ciepły, miły głos Justina, który
tak bardzo kochałam.
-A ty?
-Ja już jadłem
Odłożyłam Biebsa z powrotem na fotel, a sama zajęłam miejsce
obok Justina i zaczęłam jeść.
-Zostawiłaś go tu ostatnim razem- spojrzał na misia, którego
mi dał
-Tak, nie bardzo wtedy miałam czas, żeby o nim myśleć to
znaczy wiesz… zbyt wiele się wtedy działo i po prostu zapomniałam…
-Tak pamiętam- przerwał mi jakby chciał jak najszybciej
wymazać tamten dzień z pamięci- Nic nie szkodzi, zabierzesz go teraz
Gdy skończyłam jeść oparłam się wygodnie i spojrzałam na Justina.
-To najlepsze śniadanie jakie w życiu jadłam
Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Bez przesady
-Dziękuje- pocałowałam go w policzek
Nadal siedziałam i po prostu przyglądałam mu się.
-Dlaczego tak patrzysz?- zapytał w końcu
-Zadziwiasz mnie
-Czym?
-Tym, że w jednej chwili jesteś zły, za chwilę nie okazujesz
jakichkolwiek uczuć, a już w kolejnej minucie jesteś szczęśliwy jakby nigdy
nic. Jednego dnia jesteś pewny siebie, a następnego skromny. Jednego dnia się
wygłupiasz i śmiejesz, a już następnego zachowujesz się jakbyś nienawidził
całego świata.
-Czy nie każdy człowiek tak ma?- przysunął się do mnie
bliżej i wpatrywał się we mnie swoimi dużymi, czekoladowymi oczami. Wyglądał w
tym momencie tak niewinnie… trochę jak małe dziecko.- Przecież każdy ma złe i
dobre dni.
-Chyba tak, ale nigdy nie spotkałam człowieka, któremu
nastrój zmieniałby się tak szybko jak tobie. Nigdy nie wiem czego się po tobie
spodziewać. Niczego nie mogę być pewna. Są dni, że boje się do ciebie podejść,
bo wydaje mi się, że jesteś dla mnie obcy- dopiero po chwili zorientowałam się,
że to powiedziałam i nie wiem czy właśnie taki był mój plan, ale skoro już
zaczęłam tą rozmowę to nie ma odwrotu- Czasami jesteś dla mnie chamski lub mnie
ignorujesz i wtedy nie wiem co myśleć…
Jego dłonie powędrowały na moje biodra. Przyciągnął mnie do
siebie i spojrzał głęboko w moje oczy.
-Na pewno zawsze możesz być pewna tego, że cię kocham. Moje
życie nie jest łatwe. Jednego dnia jest spokojnie, nic się nie dzieje i wtedy
żyje jak normalny chłopak. Zdarzają się takie dni… bardzo rzadko, ale czasami
się zdarzają, że nie muszę sprzedawać narkotyków, że nie widzę się z chłopakami
z gangu, że Chaz nic nie kombinuje i wtedy czuję się jakby tego całego gówna
nie było. Chciałbym żeby moje życie zawsze tak wyglądało, ale już następnego
dnia wszystko się jebie i znowu jest to samo i znowu przypominam sobie, że moje
życie to jedno wielkie gówno. Właśnie dlatego mój nastrój jest tak zmienny i
przepraszam cię, że musisz na tym cierpieć- przysunęłam się do niego jeszcze
bliżej i chwyciłam go za dłoń by dodać mu otuchy, ponieważ widziałam jak ważne
są dla niego słowa, które teraz mówił- Nigdy nie byłem w związku, więc nie wiem
jak mam się zachowywać, nie wiem gdzie zabrać cię na randkę, jaki prezent ci
kupić i co powiedzieć, żebyś naprawdę wiedziała, że cię kocham. Nigdy się mnie
nie bój, proszę. Nawet wtedy kiedy jestem zły, ponieważ nigdy, przenigdy bym
cię nie skrzywdził. Przepraszam, że jestem tak beznadziejny.
Chciał wstać i odejść, ale pociągnęłam go za rękę i wtuliłam
się w niego.
Po moim policzku spłynęła łza, a potem następna i jeszcze
jedna. Nie za bardzo zdawałam sobie sprawę z tego, że płaczę dopóki nie
oddaliłam się od Justina i nie zobaczyłam, że jego koszulka jest mokra.
-Nie płacz- szepnął i zaczął delikatnie wycierać moje łzy-
Ja… ja się poprawię, obiecuje. Zrobię wszystko co tylko będziesz chciała,
zmienię się…
-Nie zmieniaj się- odezwałam się w końcu jednak mój głos
drżał- Płacze, bo jeszcze nigdy nie kochałam nikogo tak bardzo jak ciebie i po
prostu… nie wiem co powiedzieć- znów się do niego przytuliłam- Nikt nigdy nie
był dla mnie tak ważny jak ty i wcale nie jesteś beznadziejny. Jesteś
najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Justin delikatnie mnie od siebie odsunął, po czym zbliżył
swoje usta do moich i zaczął mnie delikatnie całować tak jakby się bał, że
zaraz zniknę. Był to z całą pewnością jeden z naszych najlepszych pocałunków,
bo oboje włożyliśmy w niego całe swoje emocje, wszystko to co teraz czuliśmy i
czego nie mogliśmy powiedzieć słowami.
Odkąd poznałam Justina chyba jeszcze nigdy nie miałam
takiego dnia jak dzisiaj.
Ten dzień był… zwykły.
Leżeliśmy razem na kanapie i oglądaliśmy telewizje,
śmialiśmy się, przytulaliśmy i rozmawialiśmy.
Niby nic, niby takie zwykłe rzeczy, którzy inny robią na co
dzień, a dla mnie i jestem pewna, że dla Justina również to był wyjątkowy
dzień. Te zwykłe rzeczy dla nas były niezwykłe.
Gdy Justin odwiózł mnie do domu nie mogłam wyjść z jego
samochodu, znaczy mogłam, ale po prostu tego nie chciałam. Ten dzień był dla
mnie taki spokojny i idealny, że chciałam by to trwało dłużej.
Wgramoliłam się na kolana Justina i pocałowałam go,
dziękując mu za dzisiaj. Za to wszystko co powiedział i wszystko co dla mnie
zrobił.
Gdy w końcu niechętnie wysiadłam z jego samochodu biorąc ze sobą Biebsa nie
odjechał od razu.
Po prostu stał i przez szybę patrzył na mnie, a ja na niego.
Cały czas się uśmiechałam, gdy nagle tą chwilę przerwał mój
telefon.
Jak się okazało była to moja mama, jak zwykle pytająca czemu
jeszcze nie ma mnie w domu.
Wtedy naprawdę musiałam iść.
Gdy otwierałam drzwi do domu mój telefon ponownie dał o
sobie znać.
Tym razem był to sms.
„Już za tobą tęsknie- Justin”
Odwróciłam się i widząc, że samochód Justina nadal stoi tam
gdzie stał przytuliłam mojego misia, a na mojej twarzy po raz kolejny tego dnia pojawił się szeroki uśmiech.
*Justin
-Powiedz Chrisowi, żeby to załatwił- zwróciłem się do Ryana
chcąc jak najszybciej zakończyć tą rozmowę i wreszcie wrócić do domu
Siedziałem z chłopakami przy porcie, jak zwykle mieliśmy do
obgadania parę ważnych spraw.
Było cholernie zimno i zaczynało się ściemniać, a ja byłem
zmęczony, więc wcale mi się nie uśmiechało siedzieć tu z nimi.
Gdy właśnie chciałem wstać z oparcia ławki i odejść
usłyszałem Ryana.
-Ale Chrisa nie ma- jego głos był cichy i niepewny
Założyłem kaptur na głowę.
-Jak to go kurwa nie ma? Ryan przestań pieprzyć, jestem już
zmęczony tym całym gównem, chce po prostu wrócić do domu. Znajdź Chrisa i
powiedz mu, żeby to załatwił, czy to dla ciebie zbyt trudne?
Wstałem z ławki i stanąłem tak, żeby mieć widok na nich
wszystkich.
-Ale to prawda Justin- odezwał się Mike- Chris jakby zapadł
się pod ziemię. Ostatni raz widzieliśmy go wczoraj od tamtej pory nie
dał żadnego znaku życia.
Zawiał zimny wiatr, był tak mocny, że kaptur spadł mi
się z głowy, ale niewiele mnie to obchodziło.
To nie wyglądało dobrze.
Może gdyby Chris był zwykłym chłopakiem, mieszkającym w
zwykłym mieście robiącym zwykłe rzeczy to aż tak bym się tym nie przejął, ale
było inaczej i nie mogłem tak po prostu tego zignorować.
-Dzwoniliście?- wszyscy natychmiast potakująco kiwnęli
głowami
-Od rana próbujemy się z nim skontaktować- powiedział Lucas- Ale kompletnie nic. Nikt go dzisiaj nie widział ani z nim nie rozmawiał.
-Od rana próbujemy się z nim skontaktować- powiedział Lucas- Ale kompletnie nic. Nikt go dzisiaj nie widział ani z nim nie rozmawiał.
Skupili na mnie całą swoją uwagę. Wiedzieli, że jestem coraz
bardziej wkurzony i wiedzieli też, że może się to dla nich źle skończyć.
Wyjąłem swój telefon z kieszeni spodni i wybrałem numer
Chrisa.
Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco.
Nie odebrał.
-Cholera!- wrzasnąłem nagle- Tyle razy wam powtarzałem, że
macie uważać! Że macie trzymać się razem…
-Dobra, dobra wyluzuj- usłyszałem znudzony głos Jamesa- Może
zabalował i teraz jest gdzieś, pewnie nawet sam nie wie dokładnie gdzie…
-Zamknij się- przerwałem mu nie chcąc dłużej słuchać jego
irytującego głosu
Przecież wczoraj byliśmy na imprezie i rzeczywiście trochę
przesadził.
Może siedzi teraz w domu, a jego największym zmartwieniem
jest to jak pozbyć się cholernego bólu głowy.
Przecież nie ma go tylko jeden dzień.
Przecież nie ma go tylko jeden dzień.
Tylko, że on zawsze przychodził na te jebane spotkania.
Doskonale wie, że są ważne i nigdy żadnego nie opuścił.
Przez chwilę sam już nie wiedziałem co mam o tym myśleć.
Przez chwilę sam już nie wiedziałem co mam o tym myśleć.
Nagle w mojej głowie pojawiło się wspomnienie dnia, gdy
zabiłem Jay’a, a potem Chaz dorwał mnie w ciemnym zaułku.
Jego słowa w tym momencie uderzyły mnie i odbiły się echem w
mojej głowię.
„Wiesz masz przyjaciół i z tego co wiem... dziewczynę. Z
resztą całkiem niezłą, więc lepiej pilnuj ich wszystkich, bo któregoś dnia może
się okazać, że któregoś brakuje... że ktoś z nich gdzieś wyszedł i nagle
zniknął...”
Moje serce natychmiast przyspieszyło i ogarnęła mnie panika,
ale jak zwykle nic nie dałem po sobie poznać.
Teraz już wiedziałem co robić, nie miałem żadnych wątpliwości.
Teraz już wiedziałem co robić, nie miałem żadnych wątpliwości.
-Macie zacząć go szukać. Teraz!
Na te słowa wszyscy rozeszli się w różne strony, a ja stałem
i jak idiota wpatrywałem się niebo chociaż też powinienem iść go szukać.
Ale tak cholernie chciałem mieć nadzieję, że nic mu nie
jest, że siedzi teraz w domu i jak zwykle ogląda jakieś debilne programy w
telewizji.
Postanowiłem sprawdzić czy jest w domu.
Zacząłem powoli iść wzdłuż portu i nagle poczułem, że muszę
usłyszeć głos Bueny i upewnić się, że z nią wszystko w porządku.
Szybko wybrałem jej numer, przyłożyłem telefon do ucha i
czekałem.
Gdy usłyszałem ostatni sygnał, po czym włączyła się
sekretarka miałem ochotę wpierdolić ten jebany telefon prosto do wody. Tak jakby to on
był winny temu, że nikt nie odbiera.
-Kurwa!- zakląłem, po czym założyłem kaptur na głowę i
zacząłem biec
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam
Myślę, że po tak długiej przerwie spodziewaliście się czegoś lepszego, ale naprawdę to wszystko co byłam w stanie napisać. Przepraszam.
Pytania http://ask.fm/Swaggie385
cudny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńJej omg to jest świetne..
OdpowiedzUsuńJuż się trochę "bałam", ze się pokłócą razem rano czy coś, ale jednak tak słodko było.
Jestem ciekawa co się stało CHrisowi i czy Buena aby na pewno jest bezpieczna.
Uhh już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, żeby zobaczyć co będzie dalej.
Czekam na nn<3
Cudny :)
OdpowiedzUsuńGenialny!*.*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nexta!<33
Cuudowny. ^ ^
OdpowiedzUsuńRozdział nie jest beznadziejny, jest zajebisty, ciesze się że go dodałaś =D Do next'a <3
OdpowiedzUsuńkocham twoje opowiadanie ale jest mi przykro że nie dodajesz regularnie i w dodatku przerwałaś w takim momencie
OdpowiedzUsuńŚwietny ;3 oby Buenie nic sie nie stało
OdpowiedzUsuńWOW niesamowity rozdział, a co do Chrisa to mam złe przeczucia i myślę, że może chociaż Buena jest bezpieczna >3 Tak czy inaczej strasznie zaciekawiła mnie końcówka i już się nie mogę doczekać co się wydarzy w następnym:) Czekam na NN:)
OdpowiedzUsuńOmomomm ;* Świetny rozdział! Kocham to opowiadanie... oni są tacy kochani awwww <3 Już się bałam, że nie dodasz nn :< A tu taka niespodzianka! Ausvhdjdidi Kocham Cię i czekam na NN ;)
OdpowiedzUsuńps. Szczęśliwego Nowego Roku!!! Yolo yolo yolo
Nie przesadzaj ! Jest świetne ! <3 jdnsfjdj <3 Dużoo weny <3
OdpowiedzUsuńw koncu :*****
OdpowiedzUsuńnie przestawaj pisac ani nic z zawieszeniem bloga
czekamy wszyscupy na nn *-*
oby nie tak dlugo
weny :******
O Boże piekny *.*
OdpowiedzUsuńświetny! <3
OdpowiedzUsuńCudownne <3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńJejusiu... Piszesz super opowiadanie! Ten rozdział jest naprawdę świetny :)! Życzę ci duuuuużo weny i pomysłów na następne rozdziały oraz z okazji Nowego Roku wszystkiego czego sobie zamarzysz. <3 Jestem ciekawa jak potoczą się losy bohaterów, a i nie przepraszaj za nic, bo nawet najlepsi potrzebują czasem więcej czasu, a Twoje opowiadanie jest idealne, świetne... Perfekcyjne ;)
OdpowiedzUsuńWięc tak. Rozdział jest świetny i na prawdę gdy czytam twoje opowiadanie przeze mnie przechodzą takie emocje których nie da się opisać. Teraz na przykład martwie się i Chrisa a gdy np Justin opowiadał Buenie o tej akcji z tą dziewczyną to zaczęłam płakać. Piszesz bardzo czytelnie i szczegółowo. Choć mam malusie "ale" otóż w całym opowiadaniu nie koniecznie w tym rozdziale pojawiają się literówki bądź zmieniona forma wyrazu co troche wytranca z transu gdy czyta się twoje opowiadanie. Może nie jest to bardzo ważny błąd ale jednak minimalnie przeszkadza. Gdy napiszesz rozdział i zanim go dodasz przeczytaj go sobie na głos. W ten sposób możesz uniknąć błędów bądź zabranie literki. Chociaż i tak wszystkie błędy stylistyczne i tak kryją się pod zajebistą fabułą i sposobie pisania tego bloga. Widać że wkładasz w to dużo pracy. Wiem że nie jestem ekspertem i nie powinnam ci zwracać uwagi.
OdpowiedzUsuńJa niestety na twojego bloga trafiłam dopiero dzisiaj ale nie żałuje. Przeczytałam już cały co wkurzało moją mame bo robiłam to nawet przy obiedzie czy w wannie xD
Wciągnęłaś mnie w tą historie i gdybyś mogła napisz do mnie gdy pojawi się następny rozdział :) bardzo chętnie znów wpadne w ten trans @kidrauhl12339 (tt)
omg >.> zabiję cię.
OdpowiedzUsuńpisaj kolejne no ej.
bo jak cię dorwe to.... to nie wiem co ale pożałujesz.
rozdział napisany w tym twoim stylu ikuggfds *-*
kolejny niooo...
.
.
i czym był by dzień bez chamskiej reklamy?
zapraszam do siebie xo http://kamciaqqq.blogspot.com/
Bardzo bardzo się cieszę że już jesteś! Rozdział jest cudowny! Bardzo bardzo bardzo Ci dziekuję <3
OdpowiedzUsuń@JustenAkaMyLove
Musiałam sobie przypomnieć poprzedni rozdział, ale cieszę się, że dodałaś :) I naprawdę jest świetny. Początek taki słodki agfdgafs. Ciekawe co z Chrisem. I ciekawe czemu Buena nie odbiera, mam nadzieję, że nic jej nie jest. Nie mogę się doczekać kolejnego. x
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga <3 Zapraszam do mnie !
OdpowiedzUsuńhttp://whatdoesitmeaniloveyou.blogspot.com/
Cudny rozdział*.*
OdpowiedzUsuńOni są tacy słodzcy omomomo*.*
Czekam z niecierpliwością na nn! ;)
@Swag_Marika97
ojej, warto bylo czekac *-* cudowny. Czekan nn
OdpowiedzUsuńwarto czekać na takie opowiadania ; ))
OdpowiedzUsuńUwielbiam te opowiadanie, szkoda tylko, że tak żadko się pojawiają :( ale warto czekać :) Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńŚwietny *.*
OdpowiedzUsuńJestem dopiero drugi raz na blogu, ale już przeczytałam całość :>
Czekam na następny:P
Zapraszam też do siebie:
youaremyshawty6.blogspot.com/
Obserwacja za obserwacje?
Jeśli tak to daj znać na moim blogu :>
Super rozdział . Talent posiadasz :)
OdpowiedzUsuńWięc mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się jak najszybciej *-*
czekam