Przez jakieś 10 minut szybko szedłem przed siebie zaciskając dłonie w pieści. Byłem cholernie zły. Byłem zły, ale tylko i wyłącznie na siebie.
Zatrzymałem się podchodząc do wielkiego drzewa i opierając się o nie. Uniosłem głowę w górę i spojrzałem na rozgwieżdżone niebo.
Głośno wypuściłem powietrze z płuc.
Nie wiem co mi odbiło. Nie wiem czemu zrobiłem Buenie tą aferę. Po prostu cholernie się o nią martwię. "Dlatego krzyczałeś na nią? Jesteś idiotą Bieber" jakiś głos w mojej głowie co chwile mi to powtarzał.
Wiem! Cholera! Doskonale wiem że jestem idiotą. Ona teraz idzie sama ciemnymi ulicami St.John's, a ja stoję tu jak kretyn i gapię się w niebo.
"Więc na co czekasz?"
Westchnąłem po czym natychmiast się odwróciłem i zacząłem iść.
Mam nadzieję że uda mi się ją znaleźć.
*Buena
Tak jak było ustalone poszliśmy do kina i muszę przyznać że ku mojemu zdziwieniu było naprawdę miło. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy.... Jake zachowywał się normalnie. Tak jak zwykle zachowuje się w szkole.
Zaproponował że odwiezie mnie do domu. Zgodziłam się. Było ciemno, a ja naprawdę nie miałam ochoty wracać sama.
Jechaliśmy już dość długo, a ja nagle zorientowałam się że Jake jedzie jakąś inną drogą.
Cały czas uważnie patrzyłam przez okno i próbowałam skojarzyć czy na pewno nigdy wcześniej tu nie byłam.
-Patrz
Powiedział nagle po czym zatrzymał się przed klubem z którego dochodziła głośna muzyka.
-Idziemy?- spytał i spojrzał na mnie z nadzieją w oczach
Wpatrywałam się w to miejsce. Kręciło się tu sporo ludzi.
Czemu mam wrażenie, że on specjalnie mnie tu przywiózł?
-Ja... nie wiem
-No chodź- zachęcał- Nie daj się prosić
Westchnęłam.
Może to mi dobrze zrobi. Może chociaż na chwilę oderwę się od myśli związanych z Justinem które towarzyszą mi przez cały dzisiejszy wieczór.
-Dobra-powiedziałam i posłałam w jego stronę delikatny uśmiech
Jeden drink, drugi, trzeci, czwarty... zaczynało mi się kręcić w głowię. Z Jake'm nie było inaczej. On wypił znacznie więcej niż ja i naprawdę ledwo trzymał się na nogach.
Tak teraz z całą pewnością w mojej głowię nie ma żadnych myśli związanych z Justinem. W sumie teraz nie ma w niej już żadnych myśli.
-Musimy iść- wydukałam gdy spojrzałam na wyświetlacz telefonu na którym widniała godzina 23:50
Chłopak spojrzał na mnie oblizując usta.
-Na pewno?-przysunął się do mnie- A może zatańczymy?- szepnął mu do ucha
Lekko odepchnęłam go od siebie.
Owszem, byłam pijana, ale nie na tyle żeby nie wiedzieć że jeśli zaraz nie pojawię się w domu to rodzice mnie zabiją.
-Nie- powiedziałam stanowczo- Chce już wracać
Widać nie spodobało mu się to.
-Dobra- warknął i wziął jeszcze łyk drinka
Przyciągnął mnie do siebie jedną ręką obejmując w talii.
Wyszliśmy z klubu, zaczerpnęłam świeżego powietrza i od razu poczułam się lepiej.
Nadal lekko kręciło mi się w głowię i miałam problemy z nogami które strasznie mi się plątały, ale Jake i tak był w gorszym stanie.
Podeszliśmy do auta.
Oparłam się o drzwi i zrobiłam parę wdechów.
Nagle poczułam jak chłopak stanął tuż na przeciwko mnie, po czym naparł na mnie całym swoim ciałem.
-Fajnie dzisiaj było- powiedział zachrypniętym głosem i założył mi kosmyk włosów za ucho- Może to kiedyś powtórzymy?- język mu się plątał i z trudnością rozumiałam jego słowa
Zaśmiałam się.
-Może...
Naparł na mnie jeszcze mocniej, a ja zachichotałam cicho i zarzuciłam ręce na jego szyje.
Uśmiechnął się, a po chwili poczułam jego rozgrzane wargi na mojej szyi.
-To łaskoczę- znów zachichotałam
Tak naprawdę cały czas chciało mi się śmiać, nawet nie mam pojęcia z czego.
Odsunął się ode mnie oblizując usta.
-Wsiadaj- powiedział otwierając mi drzwi do auta
Spojrzałam na niego.
-Jesteś pewien że będziesz w stanie prowadzić?-patrzyłam wyczekująco
Wyglądał jakby własnie z moich ust wypłynęły jakieś nieznane dla niego słowa. Ocknął się dopiero po chwili.
-Taaaaak- westchnął- Jestem pewien.
Szerze mówiąc ja wcale nie byłam tego pewna, ale nie miałam innego wyjścia. Przecież ja nawet nie wiedziałam gdzie jestem.
Właśnie miałam wsiadać do samochodu, gdy nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie tak że wpadłam prosto w jego ramiona
-Wybierasz się gdzieś?- szepnął, a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech
Jego czekoladowe oczy wpatrywały się prosto w moje, a ja przez chwilę czułam się jak w jakieś bajce.
Stałam wtulona w niego, jego dłoń z mojego nadgarstka powędrowała do mojego policzka. Pogłaskał mnie czule, a moje nogi dosłownie się pode mną ugięły.
Nagle się ocknęłam.
Natychmiast odskoczyłam od niego, po czym odwróciłam się i ponownie chciałam wsiąść do auta, ale on znowu zrobił to samo. Jego dłoń znowu zacisnęła się na moim nadgarstku.
-Co ty robisz?!-wrzasnęłam na niego
Nie zareagował na to.
-Masz jakiś problem?-usłyszałam nagle głos Jake'a
Justin nie zwrócił na niego nawet najmniejszej uwagi.
-Chodź-powiedział tylko i zaczął ciągnąc mnie jak sądzę w stronę swojego samochodu, który dostrzegłam już stąd
-Puść mnie!-krzyknęłam i zaczęłam mu się wyrywać
Tak właściwie szczerze mówiąc wolałabym jechać z Justinem. Jake był tak pijany że naprawdę nie sądzę że jazda z nim byłaby bezpieczna.
Rzecz w tym że po prostu chciałam pokazać Justinowi, że nie wszystko mu wolno. Co on sobie wyobraża? Że najpierw będzie na mnie krzyczał z jakiegoś głupiego powodu, a potem przychodził po mnie i mi rozkazywał? Nie nadążam za nim.
-Nie słyszałeś co powiedziała? Masz ją puścić-usłyszałam głos tuż za nami
Justin się zaśmiał, puścił mnie po czym odwrócił się i podszedł do Jake'a który ledwo trzymał się na nogach.
-Już nigdy więcej nie zbliżysz się do niej- powiedział pewnym siebie głosem
-Skąd ta pewność?- Jake wyglądał jakby zaraz miał się przewrócić
Nastała chwila ciszy po której usłyszałam głos Justina.
-Zobaczysz-powiedział prawię szeptem jednak byłam na tyle blisko by to usłyszeć
Widziałam jak Justin zacisnął pięść, a zaraz potem wymierzył cios wprost w jego brzuch.
Chłopak zgiął się w pół i po chwili upadł na ziemie.
Nawet nie zauważyłam kiedy moje usta otworzyły się i wyglądałam zapewne jak debil. Stałam i wpatrywałam się w Justina kompletnie nie wiedząc co mam teraz zrobić.
Po chwili poczułam jak chwyta mnie za dłoń i prowadzi do samochodu.
Próbowałam mu się wyrwać, ale był silniejszy.
Otworzył drzwi do auta i dosłownie wepchnął mnie do środka.
-Wypuść mnie!-krzyczałam
Nie chciałam dać za wygraną.
Justin wsiadł do samochodu, zamknął drzwi i odpalił silnik.
-Pomocy! On chce mnie zgwałcić!
-Skarbie, nie sądzę by ktoś cię usłyszał. Tylko zedrzesz sobie gardło.
Skąd nagle u niego taka pewność siebie?
-Nienawidzę cię- powiedziałam
Zwolnił i przeniósł swoje piękne czekoladowe oczy na mnie.
Zerknęłam na niego, by zobaczyć jak zareagował na moje słowa, ale szczerze mówiąc nic nie mogłam wyczytać z jego twarzy.
Był chyba trochę zły, rozczarowany i... zły? Nie wiem.
Nie chciało mi się teraz nad niczym myśleć. Szumiało mi w głowie i jedyne czego chciałam do dotrzeć już do domu.
Oparłam się o zagłówek fotela i próbowałam utrzymać moje powieki w górze, jednak nie udało mi się to i już po chwili zasnęłam.
*Justin
-Chris zadzwoń do rodziców Bueny i powiedz że dzisiaj nie wróci na noc do domu
-Co? Porąbało cię stary? Niby czemu ja mam do nich dzwonić?
-Bo cie znają i z tego co mówiłeś co mnie bardzo dziwi to cię lubią
-Bardzo śmieszne-powiedział oburzony- No i co ja mam im powiedzieć?
-Chris, kurwa! Nie wiem! Wymyśl coś! I przestań zadawać tyle głupich pytań-przeniosłem wzrok na Buene upewniając się że śpi- A jak akcja?
-Wszystko idzie dobrze. Mike i Ryan obserwują jego wóz, a my czekamy...
-Jeszcze nie odjechał spod klubu?
-Nie, jest tak nawalony że nie wiem czy da radę ruszyć.
-Da, musi, a jeśli nie to będziecie musieli wymyślić coś innego żeby się go pozbyć
-Spoko, damy radę...
-Wiem- uśmiechnąłem się- Nie zapomnij zadzwonić do jej rodziców.- po tych słowach rozłączyłem się
Wszedłem do domu, trzymając Buene na rękach. Starałem się być jak najciszej by jej nie obudzić.
Powędrowałem po schodach na górę i wszedłem do sypialni. Delikatnie położyłem dziewczynę na łóżku.
Mruknęła coś pod nosem po czym podciągnęła kolana pod szyje.
Wziąłem koc i nakryłem ją. Już chciałem opuścić pokój gdy usłyszałem jej cichy głos.
-Justin- natychmiast do niej podszedłem bojąc się, że coś ją boli lub czegoś potrzebuje
-Co się stało?
Oczy miała ledwo co otwarte, a włosy opadały jej na twarz.
Wyglądała tak słodko i niewinnie.
-Zostań ze mną-poprosiła
Uśmiechnąłem się po czym wślizgnąłem pod koc i przysunąłem ją bliżej siebie.
Wtuliła się w moja klatkę piersiową.
-Przepraszam że powiedziałam że cię nienawidzę. Ja... wcale tak nie myślę. Kocham cię.
Zdziwiłem się na jej słowa, a po chwili zaśmiałem się.
-Jesteś pijana. Śpi.
-Nie prawda- oburzyła się i lekko uderzyła mnie w tors- Nie jestem. I wiem na pewno że cię kocham.
Za każdym razem kiedy wypowiadała te słowa przez moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze, a moje serce zaczynało szybciej bić.
-Śpij-powtórzyłem tylko po czym jeszcze mocniej przytuliłem ją do siebie
Jedna dłoń wystawała jej spod koca i zobaczyłem że jej nadgarstek jest zaczerwieniony.
Powoli uniosłem jej dłoń, i delikatnie przyłożyłem usta do tego miejsca.
-Nie zasługuję na ciebie-szepnąłem
Nie usłyszała tego. Spała.
Mógłbym patrzeć na nią wiecznie. Wyglądała jak anioł.
Westchnąłem ciężko po czym zamknąłem oczy i próbowałem usnąć, chociaż wiedziałem, że dziś raczej mi się to nie uda.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taki średni mi wyszedł ten rozdział. Bywało lepiej. Jak sądzicie?
Chciałabym żebyście rozpisali się w swoich komentarzach ^^ haha
Napiszcie co najbardziej podoba wam się w tym rozdziale, a co nie. Chciałabym wiedzieć nad czym muszę jeszcze popracować ;) A może macie jakieś pomysły co się dalej zdarzy, możecie napisać też co chcielibyście aby się zdarzyło ;)
Dziękuje wam ♥
-Dobra-powiedziałam i posłałam w jego stronę delikatny uśmiech
Jeden drink, drugi, trzeci, czwarty... zaczynało mi się kręcić w głowię. Z Jake'm nie było inaczej. On wypił znacznie więcej niż ja i naprawdę ledwo trzymał się na nogach.
Tak teraz z całą pewnością w mojej głowię nie ma żadnych myśli związanych z Justinem. W sumie teraz nie ma w niej już żadnych myśli.
-Musimy iść- wydukałam gdy spojrzałam na wyświetlacz telefonu na którym widniała godzina 23:50
Chłopak spojrzał na mnie oblizując usta.
-Na pewno?-przysunął się do mnie- A może zatańczymy?- szepnął mu do ucha
Lekko odepchnęłam go od siebie.
Owszem, byłam pijana, ale nie na tyle żeby nie wiedzieć że jeśli zaraz nie pojawię się w domu to rodzice mnie zabiją.
-Nie- powiedziałam stanowczo- Chce już wracać
Widać nie spodobało mu się to.
-Dobra- warknął i wziął jeszcze łyk drinka
Przyciągnął mnie do siebie jedną ręką obejmując w talii.
Wyszliśmy z klubu, zaczerpnęłam świeżego powietrza i od razu poczułam się lepiej.
Nadal lekko kręciło mi się w głowię i miałam problemy z nogami które strasznie mi się plątały, ale Jake i tak był w gorszym stanie.
Podeszliśmy do auta.
Oparłam się o drzwi i zrobiłam parę wdechów.
Nagle poczułam jak chłopak stanął tuż na przeciwko mnie, po czym naparł na mnie całym swoim ciałem.
-Fajnie dzisiaj było- powiedział zachrypniętym głosem i założył mi kosmyk włosów za ucho- Może to kiedyś powtórzymy?- język mu się plątał i z trudnością rozumiałam jego słowa
Zaśmiałam się.
-Może...
Naparł na mnie jeszcze mocniej, a ja zachichotałam cicho i zarzuciłam ręce na jego szyje.
Uśmiechnął się, a po chwili poczułam jego rozgrzane wargi na mojej szyi.
-To łaskoczę- znów zachichotałam
Tak naprawdę cały czas chciało mi się śmiać, nawet nie mam pojęcia z czego.
Odsunął się ode mnie oblizując usta.
-Wsiadaj- powiedział otwierając mi drzwi do auta
Spojrzałam na niego.
-Jesteś pewien że będziesz w stanie prowadzić?-patrzyłam wyczekująco
Wyglądał jakby własnie z moich ust wypłynęły jakieś nieznane dla niego słowa. Ocknął się dopiero po chwili.
-Taaaaak- westchnął- Jestem pewien.
Szerze mówiąc ja wcale nie byłam tego pewna, ale nie miałam innego wyjścia. Przecież ja nawet nie wiedziałam gdzie jestem.
Właśnie miałam wsiadać do samochodu, gdy nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie tak że wpadłam prosto w jego ramiona
-Wybierasz się gdzieś?- szepnął, a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech
Jego czekoladowe oczy wpatrywały się prosto w moje, a ja przez chwilę czułam się jak w jakieś bajce.
Stałam wtulona w niego, jego dłoń z mojego nadgarstka powędrowała do mojego policzka. Pogłaskał mnie czule, a moje nogi dosłownie się pode mną ugięły.
Nagle się ocknęłam.
Natychmiast odskoczyłam od niego, po czym odwróciłam się i ponownie chciałam wsiąść do auta, ale on znowu zrobił to samo. Jego dłoń znowu zacisnęła się na moim nadgarstku.
-Co ty robisz?!-wrzasnęłam na niego
Nie zareagował na to.
-Masz jakiś problem?-usłyszałam nagle głos Jake'a
Justin nie zwrócił na niego nawet najmniejszej uwagi.
-Chodź-powiedział tylko i zaczął ciągnąc mnie jak sądzę w stronę swojego samochodu, który dostrzegłam już stąd
-Puść mnie!-krzyknęłam i zaczęłam mu się wyrywać
Tak właściwie szczerze mówiąc wolałabym jechać z Justinem. Jake był tak pijany że naprawdę nie sądzę że jazda z nim byłaby bezpieczna.
Rzecz w tym że po prostu chciałam pokazać Justinowi, że nie wszystko mu wolno. Co on sobie wyobraża? Że najpierw będzie na mnie krzyczał z jakiegoś głupiego powodu, a potem przychodził po mnie i mi rozkazywał? Nie nadążam za nim.
-Nie słyszałeś co powiedziała? Masz ją puścić-usłyszałam głos tuż za nami
Justin się zaśmiał, puścił mnie po czym odwrócił się i podszedł do Jake'a który ledwo trzymał się na nogach.
-Już nigdy więcej nie zbliżysz się do niej- powiedział pewnym siebie głosem
-Skąd ta pewność?- Jake wyglądał jakby zaraz miał się przewrócić
Nastała chwila ciszy po której usłyszałam głos Justina.
-Zobaczysz-powiedział prawię szeptem jednak byłam na tyle blisko by to usłyszeć
Widziałam jak Justin zacisnął pięść, a zaraz potem wymierzył cios wprost w jego brzuch.
Chłopak zgiął się w pół i po chwili upadł na ziemie.
Nawet nie zauważyłam kiedy moje usta otworzyły się i wyglądałam zapewne jak debil. Stałam i wpatrywałam się w Justina kompletnie nie wiedząc co mam teraz zrobić.
Po chwili poczułam jak chwyta mnie za dłoń i prowadzi do samochodu.
Próbowałam mu się wyrwać, ale był silniejszy.
Otworzył drzwi do auta i dosłownie wepchnął mnie do środka.
-Wypuść mnie!-krzyczałam
Nie chciałam dać za wygraną.
Justin wsiadł do samochodu, zamknął drzwi i odpalił silnik.
-Pomocy! On chce mnie zgwałcić!
-Skarbie, nie sądzę by ktoś cię usłyszał. Tylko zedrzesz sobie gardło.
Skąd nagle u niego taka pewność siebie?
-Nienawidzę cię- powiedziałam
Zwolnił i przeniósł swoje piękne czekoladowe oczy na mnie.
Zerknęłam na niego, by zobaczyć jak zareagował na moje słowa, ale szczerze mówiąc nic nie mogłam wyczytać z jego twarzy.
Był chyba trochę zły, rozczarowany i... zły? Nie wiem.
Nie chciało mi się teraz nad niczym myśleć. Szumiało mi w głowie i jedyne czego chciałam do dotrzeć już do domu.
Oparłam się o zagłówek fotela i próbowałam utrzymać moje powieki w górze, jednak nie udało mi się to i już po chwili zasnęłam.
*Justin
-Chris zadzwoń do rodziców Bueny i powiedz że dzisiaj nie wróci na noc do domu
-Co? Porąbało cię stary? Niby czemu ja mam do nich dzwonić?
-Bo cie znają i z tego co mówiłeś co mnie bardzo dziwi to cię lubią
-Bardzo śmieszne-powiedział oburzony- No i co ja mam im powiedzieć?
-Chris, kurwa! Nie wiem! Wymyśl coś! I przestań zadawać tyle głupich pytań-przeniosłem wzrok na Buene upewniając się że śpi- A jak akcja?
-Wszystko idzie dobrze. Mike i Ryan obserwują jego wóz, a my czekamy...
-Jeszcze nie odjechał spod klubu?
-Nie, jest tak nawalony że nie wiem czy da radę ruszyć.
-Da, musi, a jeśli nie to będziecie musieli wymyślić coś innego żeby się go pozbyć
-Spoko, damy radę...
-Wiem- uśmiechnąłem się- Nie zapomnij zadzwonić do jej rodziców.- po tych słowach rozłączyłem się
Wszedłem do domu, trzymając Buene na rękach. Starałem się być jak najciszej by jej nie obudzić.
Powędrowałem po schodach na górę i wszedłem do sypialni. Delikatnie położyłem dziewczynę na łóżku.
Mruknęła coś pod nosem po czym podciągnęła kolana pod szyje.
Wziąłem koc i nakryłem ją. Już chciałem opuścić pokój gdy usłyszałem jej cichy głos.
-Justin- natychmiast do niej podszedłem bojąc się, że coś ją boli lub czegoś potrzebuje
-Co się stało?
Oczy miała ledwo co otwarte, a włosy opadały jej na twarz.
Wyglądała tak słodko i niewinnie.
-Zostań ze mną-poprosiła
Uśmiechnąłem się po czym wślizgnąłem pod koc i przysunąłem ją bliżej siebie.
Wtuliła się w moja klatkę piersiową.
-Przepraszam że powiedziałam że cię nienawidzę. Ja... wcale tak nie myślę. Kocham cię.
Zdziwiłem się na jej słowa, a po chwili zaśmiałem się.
-Jesteś pijana. Śpi.
-Nie prawda- oburzyła się i lekko uderzyła mnie w tors- Nie jestem. I wiem na pewno że cię kocham.
Za każdym razem kiedy wypowiadała te słowa przez moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze, a moje serce zaczynało szybciej bić.
-Śpij-powtórzyłem tylko po czym jeszcze mocniej przytuliłem ją do siebie
Jedna dłoń wystawała jej spod koca i zobaczyłem że jej nadgarstek jest zaczerwieniony.
Powoli uniosłem jej dłoń, i delikatnie przyłożyłem usta do tego miejsca.
-Nie zasługuję na ciebie-szepnąłem
Nie usłyszała tego. Spała.
Mógłbym patrzeć na nią wiecznie. Wyglądała jak anioł.
Westchnąłem ciężko po czym zamknąłem oczy i próbowałem usnąć, chociaż wiedziałem, że dziś raczej mi się to nie uda.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taki średni mi wyszedł ten rozdział. Bywało lepiej. Jak sądzicie?
Chciałabym żebyście rozpisali się w swoich komentarzach ^^ haha
Napiszcie co najbardziej podoba wam się w tym rozdziale, a co nie. Chciałabym wiedzieć nad czym muszę jeszcze popracować ;) A może macie jakieś pomysły co się dalej zdarzy, możecie napisać też co chcielibyście aby się zdarzyło ;)
Dziękuje wam ♥
Aww*.* Boooski!
OdpowiedzUsuńale nie sądzisz, że już za dużo Bad Justina jest? ;o ale ok.ok. twoje opowiadanie, twoje pomysły, które są świetne. cieszę się do monitora czytając to zarąbiste opowiadanie. naprawdę świetnie Ci idzie pisanie Tego. Wspaniałe♥
@MarikaOffical
Od niedawna zaczęłam czytać ten blog i się w nim zakochałam no * __ *
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział, dodawaj szybko : )
Mi osobiście się bardzo spodobał. Nie jest ani jakiś przesłodzony, ani nudny..
OdpowiedzUsuńWedług mnie Justin jako bad boy jest bardzo fajny i nie chcę żebyś go zmieniała, choc tutaj w tym rozdziale trochę mnie zdenerwował..
Jestem ciekawa co będzie dalej i mam nadzieję, że kolejny dodasz już szybciej! : )
A opowiadanie samo w sobie naprawdę lubię. Jest jednym z moich ulubionych!
@veriolle
Cudownyy ♥ Kocham tego bloga. Baski. ♥♥♥
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie :3 masz wielki talent już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńCudowny jest ! ♥ Moim zdaniem w tej chwili jest idealnie nie trzeba niczego zmnieniać :)
OdpowiedzUsuńDla mnie jest idalnie,nic nie musiałabyś zmienić w tym rozdziale,czekam na więcej momentów z Bueną i Justinem ;)i jestem otwarta na Twoje pomysły,to co wymyślisz i napiesz na pewno będzie świetne. Czekam niecierplwie na następny <3 @Kinga38
OdpowiedzUsuńjest super
OdpowiedzUsuńjfdkasgfiudgaeikuigggggg końcówka najleeeepsza! myślałam, że Chaz będzie i ją porwie.. O_O @swaggyjusteen
OdpowiedzUsuńNo w końcu dodałaś ;)
OdpowiedzUsuńBył chyba trochę zły, rozczarowany i... zły? - rozwalił mnie to. ;DD
Czekam niecierpliwie na następny. ;*
(http://www.bieberowestory.blogspot.com) (@meetmetwotimes)
afghhajskfao cudowny rozdział. Justin jest taki słodki, że nie mogę. dobrze, że ją uratował.
OdpowiedzUsuńtrochę mi brakuję przecinków. pamiętaj, że zawsze przed "że" wstawiamy. lol.
czekam z niecierpliwością na kolejny. :)
@swagonlukey
OMEGIEMEGIEOMEGIE jejuś. Tak długo czekałam i sie opłacało. Wszystko mi się podoba. Ja to bym chciała, żeby Justin zrobił się bardziej ostry i żeby czasami nie panował nad sobą ♥ < 3 Kocham CIę. Zapraszam do mnie ♥
OdpowiedzUsuńa mi się bardzo podoba :) niesamowity *-* jak zawsze zresztą.
OdpowiedzUsuńmyślałam, że Chaz porwię Buenę, a tu bum Justin bohater. lol
czekam na następny ~ @way_to_believe
jeśli mam być szczera spodziewałam się tego ze ten gość od tamtego gangu chyba Chaz mu było? Dorwie dziewczynę :) ale czekam z niecierpliwością na następny rozdział uzależniłam sie od tego bloga !
OdpowiedzUsuńJeju cudowny :D Już się bałam, że Jake ją zabierze gdzieś i coś jej zrobi lub, że ona z nim po pijaku wsiądzie do tego samochodu i będzie wypadek. To jest serio świetne, mam nadzieję, że teraz pomiędzy nią a Justin'em będzie ok. Nagłówek jest nawet fajny ale mnie przeraża tamten był lepszy:)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
a taki nagłówek może być? ;) haha
Usuńtaakk jest świetny :D awwww *-*
UsuńRozdział w porządku.
OdpowiedzUsuńMoże rodzice Bueny w końcu poznają Justina?
Czekam nn <3 /@ZostawcieMnie
Świetny rozdział pisz dalej czekam na nn xd
OdpowiedzUsuńRozdzial jest niesamowity. Nic dodac, nic ujac. Swietnie piszesz i ogolnie dobrze sie czyta :*
OdpowiedzUsuń@_fidelidad
Kolejny plis . Ale pisz szybciej...bo stracisz czytelników bedą myśleli że zawiesiłaś bloga
OdpowiedzUsuńJejku, kocham tego bloga!
OdpowiedzUsuń'Wyszedł średni?' głowa cię boli, czy jak? Wyszedł po prosty boooooski *-* Wszystko mi się w nim podoba..
To jak piszesz... Że jest taki 'tajemniczy' można powiedzieć... On jest stworzony, żeby go czytać... Co tu jeszcze pisać? No po prostu jest ZAJEBISTY, bo innego słowa na to nie znajduję.
A tak a propo... Wesołych Świąt.. Błagam.. Daj następny rozdział.. Uzależniłam się normalnie. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.. Dodaj jak najszybciej! <3
DRUGI RAZ JA! Boże dziewczyno naszukałam się tego zdjęcia w necie i nic. Tego co masz w nagłówku teraz. W tej czapce z ćwiekami. Wysłałabyś mi to zdjęcie na GG lub pocztę? poczta: sandra.kujawa@onet.pl i GG 22366542 ♥ BYŁABYM WDZIĘCZNA
OdpowiedzUsuńFantastyczny. Najlepsza końcówka oczywiście :) jak na moje to tutaj nic nie musisz poprawiać :D
OdpowiedzUsuńJejku już się bałam, że ten Jake i Buena zaczną się całować albo coś, że go zdradzi, masakra! I w ogóle się martwiłam, że Justin ich zobaczy takich przytulonych... Ale miło mnie zaskoczyłaś, bo jakoś nie pasowałaby mi teraz zdrada, byłoby dziwnie. Jest super, nie wiem nawet co napisać bo brakuje mi słów. Nie mam żadnych zastrzeżeń i wszystko mi się podoba. Uwielbiam Justina jako takiego niegrzecznego, tajemniczego chłopaka! Końcówka była straszliwie słodka. Juss mnie wkurzył trochę swoim zachowaniem, ale jakby nie patrzeć Buena pozwoliła się obmacywać Jake'owi o,o lubię takie sceny zazdrości, albo jak on się martwi, tylko bez przesady ^^ no dobra, co ja się rozpisuję! Rozdział boski, zazwyczaj nie piszę komentarzy ale postanowiłam się udzielić żebyś wiedziała, że zawsze czytam rozdziały ;) czekam na nn!
OdpowiedzUsuńnie mam uwag ... a rozdział jak zawsze mega zajebisty takie jakie kocham <3 mrrrrrrrr zły Bieber
OdpowiedzUsuńZajebisty ! *.* chce takiego Justina! :(
OdpowiedzUsuńZajebiście piszesz ! <333
OdpowiedzUsuńKocham, kocham !! <33
Zapraszam : http://nothing-is-beautiful.blogspot.com
Zostałaś nominowana do The Versatile Blog
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie :) Oni sa słodcy,nawet jak sie kłóca :) A Buena nich nie zadaje sie z tym gosciem... Czekam na każdy kolejny zniecierpliwoscia:) Fajnie piszesz masz do tego dryg i pomysl jest inny:) Ten rozdział troszke krótki ale fajny:)
OdpowiedzUsuńFajny rodział! :) Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://wyroby-z-modelinki-i-nie-tylko.blogspot.com/
NIE PODOBA MI SIĘ ŻE TAKI KRÓTKI :< ALE DUŻO AKCJI I TE SPRAWY, LUBIĘ TO <3
OdpowiedzUsuńnominowałam Cię do The Versalite Blogger :3 ---------> http://change-your-life-xx.blogspot.com/2013/04/the-versalite-blogger.html
OdpowiedzUsuńJa bym chciała, żeby Justinie i Buenie zagrażało jakieś niebezpieczeństwo i musieli wyjechać razem z miasta, a Buena porzucić szkołę i rodziców *.* Extra by było :D
OdpowiedzUsuń*.* OMFB JAK TY TO ROBISZ, ZE TAK PISZESZ?? *o*
OdpowiedzUsuńOMG!!!!! CUDOWNE! KOCHAM TEGO BLOGA I CIEBIE, JESTEŚ NIESAMOWITA! *-* PROSZĘ O WIĘCEJ! :D <33333333
OdpowiedzUsuńWczoraj zaczęłam czytać i już mi się podoba, zakochałam się *.* Przeczytałam wszystkie rozdziały i czekam na więcej :) Jesteś niesamowita, i miałaś dobry pomysł na tego bloga :) wszystkie są o Miłych chłopakach zawsze uśmiechniętych, a tu oo :D taki Bad Justin <3 KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM <3 Pisz dalej, A i jeszcze pisz częściej ;) codziennie albo co 2 dni :) a w weekendy to może nawet 2 rozdziały? :)Mam nadzieję że to przemyślisz ;D
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ ZA TO OPOWIADANIE ! MOŻESZ MNIE INFORMOWAĆ NA TT? ; @Juliaa_Official ;D
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NASTĘPNY DODAWAJ SZYBKO ! ;)